Nie inaczej jest w produkcji dokumentalnej, jak „Jack Whitehall: Podróże z moim ojcem", której czwarty sezon zadebiutował właśnie na Netfliksie. Tytułowy bohater nie jest żadnym podróżnikiem. To popularny angielski komik i stand-uper, którego najnowszy film – disnejowska superprodukcja „Jungle Cruise" – z uwagi na astronomiczny budżet trafi do kin dopiero po wygaśnięciu pandemii. Jack w dzieciństwie nie miał zbyt dobrego kontaktu ze swoim ojcem. Michael Whitehall pracował wówczas jako producent telewizyjny i agent gwiazd. Zawiadował karierami Judi Dench czy Colina Firtha, aktywnie wspierał Partię Konserwatywną i nie miał czasu dla swoich dzieci. Kiedy Jack się urodził, ten rasowy angielski dżentelmen zbliżał się już do pięćdziesiątki i nie miał najmniejszej ochoty na zmienianie pieluch czy zabawę w Indian.
Pięć lat temu panowie postanowili nadrobić stracony czas i poznać się bliżej. Spędzić w towarzystwie kamer wakacje w Tajlandii, Kambodży oraz Wietnamie. Odwiedzić kilka mniej lub bardziej nietypowych atrakcji regionu. Zobaczyć to, co na ogół oglądają turyści. W sumie im się udało. Wzięli udział w meczu słoniowego polo w Bangkoku, przejechali się koleją birmańską i zahaczyli o kompleks świątynny Angkor Wat. Pływali kajakami, spotkali się ze Stevenem Seagalem, a na ulicy Hang Ma w Hanoi kupili papierowe gadżety, które po spaleniu wraz z dymem dotarły do ich przodków przebywających aktualnie w niebie.
Jednak „Jack Whitehall: Podróże z moim ojcem" nie jest ambitnym dokumentem poświęconym zacieśnianiu więzi rodzinnych w pięknych okolicznościach przyrody, przy pełnym poszanowaniu lokalnej kultury. Twórcy, mając na pokładzie komika, poszli właśnie w komedię. Opowieść zbudowali na bazie konfliktu pokoleń i osobowości. Jack jest młodym Europejczykiem, zwolennikiem równości, wolności, tolerancji, wreszcie dobrej zabawy. Jego ojciec jest przekonany o wyższości wszystkiego, co brytyjskie. Głosował za brexitem i nawet na plażę przychodzi w garniturze. Miejscowych uważa za prostaków i dziwaków, a ich gry, zabawy czy wierzenia za stratę czasu. Najchętniej nocuje w luksusowych hotelach i stołuje się w eleganckich restauracjach, podczas gdy jego syn chciałby zostać rasowym backpackerem.
Drugi sezon, poświęcony Europie Wschodniej, i trzeci, nakręcony w Stanach Zjednoczonych, pozbawione są tej egzotyki. Jack wciąż ojca prowokuje i robi mu dowcipy. Wyciąga go na zlot klaunów w Odessie i na zajęcia nagiej jogi. Michael coraz więcej klnie, ale potulnie godzi się na kolejne propozycje syna. Najwyraźniej dobrze czuje się w swojej nowej roli, a marudzenie wynosi do poziomu sztuki. Najnowszy, czwarty sezon, nie przynosi większych zmian. Panowie odwiedzają Australię, zaglądają na farmę emu i do klubu szybkich randek, przechodzą przemianę pod czujnym okiem drag queens oraz nocują pod gołym niebem nieopodal Ayers Rock. I choć formuła programu powoli się wyczerpuje (o czym najlepiej świadczy spadająca liczba odcinków w sezonie), to „Jack Whitehall: Podróże z moim ojcem" wciąż potrafi zaciekawić i rozbawić. W dobie tandetnych komedii produkowanych masowo przez internetowe platformy ten program zdecydowanie się wyróżnia i dlatego obu panom Whitehallom należą się wyrazy uznania.