„Diuna. Dziedzic Kaladanu”: Cisza przed burzą

Praktyka dostarczyła dowodów na słuszność opinii, że prequele i sequele odstają jakościowo od pierwowzorów. „Trylogia Kaladanu” jest inna.

Publikacja: 09.02.2024 17:00

„Diuna. Dziedzic Kaladanu”, Brian Herbert, Kevin J. Anderson, tłum. Andrzej Jankowski, wyd. Rebis

„Diuna. Dziedzic Kaladanu”, Brian Herbert, Kevin J. Anderson, tłum. Andrzej Jankowski, wyd. Rebis

Foto: mat.pras.

Każda z obszernych powieści, poświęconych kolejno władcy Kaladanu, jego żonie i ich synowi, cechuje się wysoką gęstością akcji i wieloma elementami zaskoczenia. Przy tym całość musiała być tak obmyślona, by wpasować się idealnie w ramy świata nakreślonego przez autora cyklu, Franka Herberta.

W każdym tomie „Trylogii Kaladanu”, włącznie z ostatnim, znani wcześniej bohaterowie wracają, by czytelnik nie tracił ich z oczu. W omawianej trylogii ojciec, matka i syn zostali definitywnie rozdzieleni i wydawało się, że dojdzie do rozpadu książęcej rodziny władającej planetą Kaladan. Zręczność autorów dopisujących Herbertowi kolejne księgi pozwoliła jednak tak powiązać wątki, że rodzina znów będzie razem. W dodatku książę Leto Atryda zostaje nagrodzony przez cesarza planetą Arrakis (tytułową Diuną) z jej zasobami cudownego melanżu. Tym samym finał prequela pokrył się z otwarciem powieści „Diuna”.

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”. Kto decyduje o naszych wyborach?
Plus Minus
„Przy stoliku w Czytelniku”: Gdzie się podziały tamte stoliki
Plus Minus
„The New Yorker. Biografia pisma, które zmieniło Amerykę”: Historia pewnego czasopisma
Plus Minus
„Bug z tobą”: Więcej niż zachwyt mieszczucha wsią
Plus Minus
„Trzy czwarte”: Tylko radość jest czysta