Mężczyzna przedziera się przez mętną brudną wodę, która zalała część ulic Chersonia, gdy Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce. W pewnym momencie podchodzi do zniszczonego muru, w załomie którego ukrył się mały przestraszony kot. Leonid Stojanow bierze zwierzę na ręce i z coraz większym trudem brnie dalej przez wodę, która sięga mu już do klatki piersiowej. Nagle słyszy przeraźliwe miauczenie. Weterynarz idzie za tym dźwiękiem i znajduje przemoczone rude kociątko dwiema łapkami kurczowo trzymające się dziury w murze. Mężczyzna delikatnie i powoli podnosi je i kładzie na ramieniu.
Na następnym ujęciu widać, jak jego żona Walentina wyciera i głaszcze uratowane już kotki. Nagranie z czerwca 2023 roku, które w krótkim czasie obejrzało kilkanaście milionów ludzi, stało się hitem ukraińskiego internetu. Wśród komentujących przeważa zachwyt nad postawą małżeństwa. I choć ludzi gotowych ratować zwierzęta są w Ukrainie setki, to nie są w stanie pomóc wszystkim, szczególnie że wraz z toczącymi się walkami coraz więcej z nich, zarówno tych domowych, jak i dzikich, cierpi.
Właściciel nie wraca
Na zdjęciu widać dużego brązowego psa siedzącego w ruinach domu. Zwierzę jest ranne i całe pokryte pyłem. Fotografia przedstawia czworonoga o imieniu Krym, który cudem przeżył uderzenie rosyjskiej rakiety w dom w Dnieprze. W ataku zginęła właścicielka 12-letniego psa oraz jej dwójka dzieci. Według ratowników, którzy go znaleźli, Krym nie chciał się ruszyć z miejsca i cały czas szczekał.
Mimo leczenia zwierzę odeszło. Jego historia obiegła ukraińskie media, stając się kolejnym symbolem okropności rosyjskiej inwazji. Na podstawie danych z 2014 r. szacuje się, że w momencie wybuchu wojny w ukraińskich domach żyło 5,5 mln kotów oraz ponad 750 tys. psów. Ile z nich, podobnie jak Krym, padło ofiarą inwazji? Dokładnych informacji brak, ale o skali mogą świadczyć inne liczby. W rozmowie z „New York Timesem” założyciel jednego ze schronisk we Lwowie mówi, że przed rosyjskim atakiem było ono domem dla 200 zwierząt. Obecnie jest ich ponad 500. Z kolei rzecznik organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt UAnimals, na łamach Harbingers Magazine alarmuje, że „na pewno możemy powiedzieć, że liczba zwierząt w schroniskach wzrosła dwu-, a nawet trzykrotnie”.
Jedna z wolontariuszek UAnimals podkreśla z kolei, że gdy jadą pomóc jednemu zwierzęciu, nagle okazuje się, że na miejscu jest ich nawet 20. Nierzadkim widokiem, szczególnie na wschodzie Ukrainy, są całe stada psów i kotów chodzące między ruinami wiosek i miasteczek. W niektórych miejscach jest ich więcej niż mieszkańców.