W drugiej połowie lat 80. XX wieku okres karnawału należał do tych jasnych punktów codzienności, które oświetlały prozę poszukiwań żywności na kartki, stania w kolejkach, polowania na najbardziej potrzebne rzeczy. Niezwykle popularne były domowe spotkania młodzieży, gdzie można było się czuć w miarę swobodnie lub mniej czy bardziej zorganizowane potańcówki, dancingi, na których królowała polska wódka, a czasami można było wygrać deficytowe towary, próżno poszukiwane w sklepach.
Końcówka lat 80. to także czas, kiedy na ulicach dochodziło do różnego rodzaju akcji protestacyjnych, których organizatorami zazwyczaj były Federacja Młodzieży Walczącej, Ruch „Wolność i Pokój”, Ruch Młodzieży Niezależnej, Solidarność Walcząca czy Polska Partia Socjalistyczna – Rewolucja Demokratyczna. Na ich tle wyróżniała się jeszcze jedna organizacja, mianowicie istniejąca od 1981 r. we Wrocławiu Pomarańczowa Alternatywa, zazwyczaj kojarzona z Waldemarem Fydrychem zwanym „Majorem”, który ogłaszał się samozwańczym dowódcą „twierdzy Wrocław”.
Czytaj więcej
Ogłoszenia prasowe dają wgląd w historię podnoszenia szkół z wojennych ruin. Niektóre sposoby na przyciągnięcie nauczycieli czy zapewnienie dzieciom możliwości nauki mogą nam się wydawać znajome.
Dlaczego kapturek jest czerwony
Na ulicach Wrocławia nieustannie były toczone boje pomiędzy milicjantami a młodzieżą, która za wszelką cenę starała się zawłaszczyć dla siebie przestrzeń miasta, szczególnie jego centrum z rynkiem oraz pobliskimi ulicami i placami. Nie inaczej było 16 lutego 1988 r., gdy PA zorganizowała happening pod nazwą „Karnawał Rio-botniczy”, nazywany też „Hokus Pokus, czyli śledzik nad Odrą”, odwołując się oczywiście do słynnych zabaw w Rio de Janeiro czy São Paulo.
W przeddzień spotkania w całym mieście pojawiły się plakaty zapraszające na to wydarzenie, które miało rozpocząć się na ulicy Świdnickiej, nieopodal przejścia podziemnego. Start karnawału wyznaczono na godzinę 16. Na plakatach pojawiło się hasło imprezy: „Radosne święto ludzkiej masy rozedrganej w pląsach”. W piśmie „Hokus-Pokus” zapraszano wrocławian na bal, który miał przyćmić Las Vegas. Proszono o włożenie masek, aby być nierozpoznawalnym, przyniesienie instrumentów, najlepiej pokryw od garnków, oraz radia tranzystorowego lub magnetofonu z „fajną kasetą”. Najpierw, zgodnie z tradycjami balów, miał nastąpić przegląd strojów, a następnie rozwieszenie transparentu z hasłem „Więcej karnawału, igrzysk i jaj”, po czym wesoły i kolorowy korowód miał ruszyć Świdnicką w kierunku rynku.