Dolinę od Holandii dzieli jakieś dziesięć tysięcy kilometrów, bo leży ona na południowym wybrzeżu Afryki. Turyści jeżdżą tam głównie, by podziwiać paradujące po uliczkach Hermanusa wieloryby. No dobrze, nawet jeśli nie po ulicach, to widać je z lądu. Od zimnego oceanu i chłodnych wiatrów znad Antarktydy Dolinę Niebo i Ziemia dzieli tylko pasmo niewielkich wzgórz. A jednak to właśnie tu, wyprzedzając ocieplenie klimatu, osiedlili się i wciąż osiedlają się winiarze.
Czytaj więcej
Panta rhei, powiedział kudłaty facet z kamienia i z Efezu, po czym tak zbrzydli mu ludzie, że uciekł w góry i został wegetarianinem. Leczył się okładami z krowiego łajna, po czym i tak zmarł, co każe wątpić w jego mądrość.
Już nie owoce i nie owce, a winorośle znaczą czterdziestokilometrową drogę R320 znad oceanu do Caledonu. Ale nie wszystkie odmiany, bo szybko okazało się, że najlepiej udają się tu chardonnay i pinot noir. To może dziś o chardonnay?
Przy nich Bouchard Finlayson to starzy wyjadacze. Za tydzień padniemy na kolana przed ich pinotem, ale i chardonnay są warte uwagi.
Rodzina Hasher sprowadziła się z Belgii na dobre w zeszłym roku. Warto o nich wspomnieć, bo niedługo usłyszą o nich wszyscy. Mają nie tylko sauvignon blanc o uroczej nazwie Fat Lady, ale i Marimist Chardonnay 2020, w którym skórka dojrzałego jabłka znakomicie wpasowała się do kremowego tła. Przy nich Bouchard Finlayson to starzy wyjadacze. Za tydzień padniemy na kolana przed ich pinotem, ale i chardonnay są warte uwagi. Crocodile’s Lair Kaaimansgat Chardonnay 2020 to wstęp, wyraźnie cytrusowy, dodajmy. Missionvale Chardonnay 2021 to bardzo elegancki, powściągliwy, owocowy finał tej drogi.