Plus Minus: Masz na koncie stworzenie De Mono, mnóstwo przebojów, magazyn „Machina” oraz wytwórnię fonograficzną Zic-Zac, dla której nagrywali Kayah z Bregoviciem, Kazik, Staszek Soyka, Piasek, Varius Manx. Zanim opowiesz o najnowszych planach, przypomnij, jak trafiłeś na muzyczną scenę.
Chodziłem do Pałacu Kultury i Młodzieży na zajęcia do sekcji plastycznej, a kiedy miałem lat trzynaście, dostałem się do zespołu Gawęda i polubiłem życie na scenie. Mieliśmy fajne towarzystwo. W zespole było mało chłopaków, więc gdy pojawiał się nowy, czuliśmy się jak rodzynki w cieście. Czasami śmiano się z nas, uważając nas za grzecznych harcerzy, a przecież prowadziliśmy normalne życie nastolatków i chodziliśmy na imprezy. Z jednej strony pełniliśmy rolę reprezentacji polskiej młodzieży, a z drugiej, gdy zdjęliśmy mundury, było wino, dziewczyny i śpiew. Z Gawędy wywodzi się m.in. Wojtek Mann, Krzysztof Gradowski, twórca filmowego Pana Kleksa i wielu innych znanych artystów. Współpracowały z nami wielkie gwiazdy. Choreografię robił Gerard Wilk, który tańczył potem u Bejarta, a także Witold Gruca oraz Stanisław Jopek z Mazowsza, tata Ani.
Co śpiewałeś w Gawędzie?
To nie miało większego znaczenia. Byliśmy wzmacniani zawodowymi głosami i korzystaliśmy z półplaybacku, więc czuliśmy się na estradzie bezpiecznie. Najważniejszy był ruch sceniczny. Ale nadwornym kompozytorem był Włodzimierz Korcz, przyjeżdżała do nas Alicja Majewska, zaś wspomagające nas partie wokalne, jeszcze przed Perfectem, nagrywał Grzegorz Markowski. Atrakcją były wyjazdy zagraniczne z Mazowszem i Śląskiem oraz Marylą Rodowicz, która była zawsze… jest i będzie! Występowaliśmy w Ameryce, Kanadzie, a także na Kubie, na pamiętnym festiwalu młodzieży i studentów. Niestety, izolowano nas wtedy od kapitalistycznych ekip. A Warszawie znaliśmy w Pałacu Kultury wszystkie tajne przejścia, chodziliśmy na koncerty do Kongresowej, na Budkę Suflera, Rory Gallaghera, węgierską Omegę czy The Pudhys z NRD. Właśnie w Gawędzie poznałem Jarka Szlagowskiego, z którym zaczęliśmy muzykować w Remoncie i Rivierze. Z innym kolegą bywałem w Domu Kultury na Łowickiej, gdzie poznałem Krzyśka Jaryczewskiego, który śpiewał wtedy przeboje Earth Wind and Fire. Nawet mnie zaprosił do wspólnego śpiewania. Podziękowałem, bo nie czułem się na siłach, ale zaprosiłem go do Riviery, gdzie poznał Jarka Szlagowskiego. Ja poszedłem na studia na ASP, a oni zaczęli razem grać i stworzyli Oddział Zamknięty.
Ukończyłeś Akademię Sztuk Pięknych na wydziale wzornictwa, zaprojektowałeś logo De Mono, a wcześniej znak firmowy Oddziału Zamkniętego. Duża sprawa!