19 zł za pierwszy miesiąc czytania RP.PL
„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Aktualizacja: 22.12.2019 08:49 Publikacja: 22.12.2019 00:01
Foto: AdobeStock
Ustawowy zakaz stosowania konstytucji i prawa międzynarodowego wzmocniony potężnymi karami dyscyplinarnymi za podejmowanie przez sądy kwestii politycznych to ostateczny prymat bezmyślności nad rozumem. Bezpośrednie stosowanie konstytucji z uwzględnieniem reguł kolizyjnych pomiędzy ustawą a konstytucją, umową międzynarodową i prawem unijnym jest jednym z najważniejszych instrumentów służących racjonalnemu stosowaniu prawa. Uzupełnia go zasada pierwszeństwa prawa unijnego wpisana do konstytucji. To mechanizmy oparte na rozumieniu systemu prawnego jako całości, w którym normy nie zawsze są względem siebie równorzędne, zaś reguły z art. 8 i 91 konstytucji wskazują sposoby rozwiązania kolizji. Wypracowane w ciągu lat przez znakomitych przedstawicieli doktryny i ukształtowane, nie bez wątpliwości, przez orzecznictwo, tworzą fundament zachodniej cywilizacji prawnej. Pomysł, by zakazać ich wykorzystywania, jest sam w sobie niedorzeczny, a jego wykonanie całkowicie dyletanckie. Jedno z najważniejszych pytań, jakie dziś trzeba zadać, to czy mandat wyborczy jest wystarczającym uzasadnieniem, by oddać tworzenie prawa w ręce ludzi niekompetentnych.
Można się zastanawiać, na ile raport ministra sprawiedliwości Adama Bodnara to wewnętrzne porachunki w skonfliktowanej instytucji. Ale dobrze, że powstał. To na pewno mocny argument za tym, by wreszcie odpolitycznić prokuraturę.
Jeśli jedną ręką władza zamierza dobić sądownictwo weryfikacją statusu jednej trzeciej sędziów z powodu wadliwego procesu powołania, a drugą macha na pociągnięcie do odpowiedzialności osoby podejrzewanej o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości, to chyba coś jest nie tak.
Negowanie pojęcia alienacji rodzicielskiej jako utrudniającego zwalczanie przemocy wobec kobiet może skutkować wzrostem fałszywych oskarżeń o przemoc pod adresem mężczyzn, którzy są faktycznie od dzieci alienowani.
Inwestorzy zainteresowani międzynarodowymi akwizycjami muszą liczyć się z ryzykiem, że deklarowana przez administrację Joe Bidena polityka „małego podwórka za wysokim ogrodzeniem” odchodzi do przeszłości. Czeka nas prawne pole minowe.
„Władza sama siebie zmarnowała, z uporem działając wbrew społeczeństwu”. O tym cytacie z Jasienicy powinni pamiętać dziś polscy politycy, pogłębiający chaos prawny jaki panuje w kraju.
Rok 2024 był okresem niebywałego łamania prawa, jego obchodzenia i tworzenia pozorów, że coś się zmienia i reformuje.
Sąd Najwyższy nie dostrzegł, że nikt w drodze sądowo-administracyjnej nie stwierdził nieważności powołania Dariusz Barskiego na funkcję prokuratora krajowego.
Nie ma racjonalnych powodów, by o ważności wyborów prezydenckich nie orzekła Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN, jak to czyniła już kilkakrotnie.
Sądy i wymiar sprawiedliwości są pogrążone w permanentnym kryzysie od lat. Stan ten nie wydaje się poprawiać pomimo deklaracji kolejnych rządów, które niezmiennie poprawy uzyskać nie potrafią.
Choć prawnicy, w tym i środowiska sędziowskie, rozumieją, jak szkodliwa jest instytucja nadzoru ministra nad sądami, nikt do tej pory nie przedstawił jakiejkolwiek wizji zmiany tego stanu rzeczy.
Sędziów, którzy awansowali, a teraz wracają na niższe stanowiska, będzie coraz więcej – uważają zwolennicy weryfikacji.
Jeszcze niedawno Adam Bodnar pouczał sędziów, że wyroki trybunałów międzynarodowych muszą być bezwzględnie przestrzegane. Dziś przyjął punkt widzenia swego poprzednika, Zbigniewa Ziobry, że czasami nie muszą.
Odwiedził mnie znajomy z Australii. Poniżej fragment naszej rozmowy.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas