Co się stało z tymi „drapieżcami seksualnymi"? Gdzie oni wyparowali z ustawy? Rzecz jasna posługuję się tutaj określeniami gwarowymi, zaczerpniętymi z języka potocznego i nikt nie wymaga od ministra sprawiedliwości, by wpisywał do art. 1 ustawy „drapieżców seksualnych". Ale język prawniczy jest na tyle bogaty i na tyle precyzyjny, że z łatwością może sens tych potocznych określeń przekuć w paragrafy. Dlaczego jednak tego nie zrobiono w Ministerstwie Sprawiedliwości? Dlaczego zamiast „drapieżców seksualnych" mamy „osoby stwarzające zagrożenie"?
Nie wierzę ani w niedouczenie, ani w niekompetencję autorów tej ustawy. Zamysł legislacyjny jest uszyty tak grubymi nićmi, że o żadnej przypadkowości nie może być tutaj mowy.
Przestępstwa z użyciem przemocy
„Osobami stwarzającymi zagrożenie" mogą być według uchwalonej ustawy skazani na bezwzględną karę pozbawienia wolności lub karę 25 lat. To jest wyjątkowo pojemne określenie. Czy będzie tu wchodziła na przykład czynna napaść na policjanta albo strażnika miejskiego? Czy sprawcy czynów chuligańskich nie są „osobami stwarzającymi zagrożenie"? A czy grupa Stefana Niesiołowskiego „Ruch", która używając przemocy, chciała zburzyć pomnik Lenina w Poroninie, nie kwalifikowałaby się dzisiaj pod przepisy tej ustawy? O ile pamiętam, jej członkowie zostali skazani w 1970 r. na bezwzględne kary więzienia. To nie są żarty, ale tak szerokie są granice tej ustawy.
Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli nauki prawa karnego prof. Władysław Wolter powtarzał przy każdej okazji: „Prawo karne to prawo nieprzekraczalnych granic"? Gdzie w tej ustawie przebiega granica, której przekroczyć sądowi nie wolno? Ja jej nie dostrzegam. Bo przecież dwie dalsze przesłanki z art. 1 ustawy, charakteryzujące „osoby stwarzające zagrożenie", to jest już czyste gdybanie, czyste prognozowanie i wróżenie z fusów. To nie jest język „prawa nieprzekraczalnych granic". To język ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, gdzie w głównych rolach występują biegli psychiatrzy, seksuolodzy, psycholodzy.
XXVII edycja rankingu Lista 500
Gala rozdania nagród już 14 maja podczas Impact'25
Dowiedz się więcej
Wszystko w rękach sędziów Trybunału
Skazany, po odbyciu kary za przestępstwo, które popełnił przy „użyciu przemocy", będzie mógł być osadzony w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym, gdy:
Nie znam przepisów o osławionych „psychuszkach", ale mam dziwne przeczucie, że one tak mniej więcej musiały wyglądać. Dlatego zrozumiałe są protesty psychiatrów i obrońców praw człowieka. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny nie nakaże ustawodawcy doprecyzować przepisów ustawy, tak by stały się one rzeczywiście „prawem nieprzekraczalnych granic", to wymiar sprawiedliwości odnotuje dotkliwą porażkę.