Historia jakich wiele. Mieszkanie na kredyt, żona, dwójka dzieci, mała, ale dobrze prosperująca firma zatrudniająca kilkanaście osób. I telefon od kogoś z dalekiej rodziny z prośbą o przenocowanie przez dwa, trzy dni. Zgadzasz się, bo w zasadzie czemu miałbyś odmówić. I wtedy świat wywraca się do góry nogami.
Niesłuszne areszty. Historia jednego złamanego życia
Wpada policja, rzuca cię na glebę, dzieci płaczą. Nie wiesz, o co chodzi. Później okaże się, że daleki kuzyn coś przeskrobał, a tobie właśnie przyklepują pomoc w ukrywaniu się. Trafiasz do aresztu. W tym czasie twoja firma pada. Towar się psuje w chłodniach, nie jesteś w stanie regulować bieżących zobowiązań, ba, nie jesteś nawet w stanie rozwiązać umów z pracownikami, bo nie możesz przekazać nikomu pełnomocnictw. Bank wypowiada umowę o kredyt na mieszkanie. Na pierwsze widzenie z żoną prokuratora zezwala dopiero po prawie pół roku. Z punktu widzenia systemu lepiej byłoby, żebyś umarł – wtedy spadkobiercy mogliby przejąć firmę i próbować ratować sytuację
Czytaj więcej
W 2024 r. odnotowano spadek liczby tymczasowych aresztowań - informuje Ministerstwo Sprawiedliwoś...
Ale ty żyjesz, jesteś „tylko” tymczasowo aresztowany. Formalnie z punktu widzenia prawa jesteś wręcz niewinny.
Gdy w końcu po roku sąd uchyla ci areszt, z firmy nie ma co zbierać. Jesteś wrakiem człowieka, a jeszcze musisz stoczyć batalię z ZUS-em, który domaga się od ciebie zaległych składek za pracowników, z którymi nie rozwiązałeś przecież umów. Potrwa to lata. Kupę forsy wisisz naokoło wszystkim, od kontrahentów po telekomy. Z samym operatorem telefonii komórkowej będziesz walczył dwa lata. Już nie masz dobrze prosperującej firmy zatrudniającej ludzi i odprowadzającej podatki – jesteś bankrutem ze złamanym życiem.