Niedawno Adam Bodnar przedstawił raport na temat nadużyć prokuratury za czasów PiS. Była mowa o upolitycznionych śledztwach, stronniczych prokuratorach i ręcznym sterowaniu. W konkluzji można było przeczytać, że teraz wszystko się zmienia – wraca normalność, a prokuratura staje się wreszcie bezstronna i niezależna od politycznych wpływów.
Sprawa Barbary Skrzypek jest jednak zaprzeczeniem tej konkluzji. Abstrahując od politycznej burzy, która wybuchła po jej śmierci, rzekomo związanej z przesłuchaniem, choć wykazanie związku przyczynowo-skutkowego jest niemożliwe.
Czytaj więcej
Oparta na oskarżeniach narracja prawicy nie zwalnia rządu z egzaminu. Prokurator Ewa Wrzosek jest politycznie zaangażowana. A w środę mecenas Jacek Dubois drwił w serwisie X z przesłuchania Barbary Skrzypek. To ślepa uliczka rozliczeń.
Dwie wieże, Jarosław Kaczyński i Ewa Wrzosek
Uderza jednak coś innego – swoboda i brak zahamowań w mieszaniu polityki z wymiarem sprawiedliwości przy organizowaniu tego rodzaju śledztwa. Nie ma wątpliwości, że postępowanie w sprawie tzw. dwóch wież ma związek z polityką, bo dotyczy lidera największej partii opozycyjnej, Jarosława Kaczyńskiego. Prokuratura powinna – dla własnego dobra – zadbać, by w takiej sprawie wpływ polityczny został ograniczony do minimum, by uniknąć zarzutów stronniczości.
A dzieje się odwrotnie. Sprawę prowadzi kontrowersyjna prokurator, znana z talentu do przyciągania uwagi mediów i swoich politycznych antypatii. Przesłuchanie Skrzypek odbywa się w towarzystwie dwóch adwokatów, których sympatie polityczne też nie stanowią tajemnicy, jednocześnie nie dopuszcza się pełnomocnika świadka, osoby blisko związanej z PiS. A gdy wybucha afera, przeciek z przesłuchania trafia do mediów.