Tomasz Pietryga: Prokuratura ma twarz Ewy Wrzosek

Warto się w końcu zdecydować, czy niezależność prokuratury, o której tyle się mówi, ma istnieć tylko na panelowych prezentacjach i slajdach, czy też w rzeczywistości.

Publikacja: 17.03.2025 15:05

Tomasz Pietryga: Prokuratura ma twarz Ewy Wrzosek

Warszawa, 17.03.2025. Prokurator Ewa Wrzosek podczas wypowiedzi dla mediów w siedzibie Prokuratury Okręgowej w Warszawie po zakończeniu konferencji prasowej prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego

Foto: Paweł Supernak/PAP

Niedawno Adam Bodnar przedstawił raport na temat nadużyć prokuratury za czasów PiS. Była mowa o upolitycznionych śledztwach, stronniczych prokuratorach i ręcznym sterowaniu. W konkluzji można było przeczytać, że teraz wszystko się zmienia – wraca normalność, a prokuratura staje się wreszcie bezstronna i niezależna od politycznych wpływów.

Sprawa Barbary Skrzypek jest jednak zaprzeczeniem tej konkluzji. Abstrahując od politycznej burzy, która wybuchła po jej śmierci, rzekomo związanej z przesłuchaniem, choć wykazanie związku przyczynowo-skutkowego jest niemożliwe.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Po śmierci Barbary Skrzypek polityków czeka egzamin

Dwie wieże, Jarosław Kaczyński i Ewa Wrzosek

Uderza jednak coś innego – swoboda i brak zahamowań w mieszaniu polityki z wymiarem sprawiedliwości przy organizowaniu tego rodzaju śledztwa. Nie ma wątpliwości, że postępowanie w sprawie tzw. dwóch wież ma związek z polityką, bo dotyczy lidera największej partii opozycyjnej, Jarosława Kaczyńskiego. Prokuratura powinna – dla własnego dobra – zadbać, by w takiej sprawie wpływ polityczny został ograniczony do minimum, by uniknąć zarzutów stronniczości.

A dzieje się odwrotnie. Sprawę prowadzi kontrowersyjna prokurator, znana z talentu do przyciągania uwagi mediów i swoich politycznych antypatii. Przesłuchanie Skrzypek odbywa się w towarzystwie dwóch adwokatów, których sympatie polityczne też nie stanowią tajemnicy, jednocześnie nie dopuszcza się pełnomocnika świadka, osoby blisko związanej z PiS. A gdy wybucha afera, przeciek z przesłuchania trafia do mediów.

To wszystko – używając slangu – jest słabe. Prokuratura, zamiast budować zaufanie, wystawia sobie fatalną laurkę. Ewa Wrzosek ma prawo bronić się przed oskarżeniami o polityczne motywy, ale sama je też prowokuje, stając się stroną politycznej wojny i jednocześnie medialną twarzą prokuratury. Nie tej, która w ciszy ściga przestępców, ale tej, która angażuje się w polityczne przepychanki.

Czy Adamowi Bodnarowi po drodze z Ewą Wrzosek?

Adam Bodnar powinien odpowiedzieć na pytanie: jakiej prokuratury chce? Zgodnie z jego deklaracjami ma być bezstronna, niezależna, realizująca politykę karną z gwarancjami odcięcia od politycznych wpływów. Dlaczego więc dzieje się na odwrót? Dlaczego sprawy z polityczną smugą nie trafiają do niezależnych śledczych, tylko do prokuratorów kojarzonych politycznie?

Ostatnio eksperci współpracujący z Ministerstwem Sprawiedliwości prezentowali wizję reform prokuratury, które miały uczynić ją niezależną i silną. Warto się zastanowić, czy ta niezależność ma istnieć tylko na panelowych prezentacjach, slajdach czy w rzeczywistości. Jeśli myślimy o tym poważnie, pewne sytuacje nie powinny mieć miejsca, a pewni ludzie nie powinni się nimi zajmować.

Czytaj więcej

Prokurator Ewa Wrzosek zabrała głos ws. przesłuchania Barbary Skrzypek

Sprawa Barbary Skrzypek obnaża również dysfunkcję w zakresie dopuszczania adwokatów do przesłuchań świadków. Jak zauważył mecenas Ćwiąkalski, w 98 proc. przypadków prokuratura odmawia obecności pełnomocnika – co potwierdza również praktyka zastosowana przez prokurator Wrzosek.

To ograniczenie praw świadka jest szczególnie niepokojące. Śledczy często mają naprzeciwko siebie osoby nieświadome prawnie. Pełnomocnik w takich przypadkach może być gwarantem ich praw, czuwać nad prawidłowym przebiegiem przesłuchania, np. uchylać stronnicze pytania lub dbać, aby zeznania były właściwie zaprotokołowane.

Dużo mówi się o wzmocnieniu praw obywateli w kontaktach z wymiarem sprawiedliwości, ale w takiej wydawać mogłoby się oczywistej sprawie nie wydarzyło się nic. Prokuratorzy masowo odmawiają świadkom pełnomocników, bo po co komplikować sobie pracę. Choć, jak pokazuje „sprawa Skrzypek”, w takich przypadkach obecność adwokata może być korzystna także dla nich. Warto wyciągnąć z tego wnioski, jest to dobry moment, aby powrócić do ustawowego wzmocnienia praw świadków.

I jeszcze jedno: żyjemy w XXI wieku, a nagrywanie przesłuchań w prokuraturze ciągle jest ewenementem. Może warto wykonać ten cywilizacyjny skok ku przyszłości, z korzyścią dla wszystkich.

Niedawno Adam Bodnar przedstawił raport na temat nadużyć prokuratury za czasów PiS. Była mowa o upolitycznionych śledztwach, stronniczych prokuratorach i ręcznym sterowaniu. W konkluzji można było przeczytać, że teraz wszystko się zmienia – wraca normalność, a prokuratura staje się wreszcie bezstronna i niezależna od politycznych wpływów.

Sprawa Barbary Skrzypek jest jednak zaprzeczeniem tej konkluzji. Abstrahując od politycznej burzy, która wybuchła po jej śmierci, rzekomo związanej z przesłuchaniem, choć wykazanie związku przyczynowo-skutkowego jest niemożliwe.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Wciąż brak karty praw podatnika. Warto wrócić do tego pomysłu
Opinie Prawne
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Czy to kolejny zamach stanu?
Opinie Prawne
Marcin Wysocki: Czy celem jest zatopienie okrętu, który zapewnia ochronę nam wszystkim?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Deregulacja rozwodów na pół gwizdka
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Rzecznik generalny oligarchii unijnej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń