Od lat o skończenie z tą niesprawiedliwością apelowały różne środowiska i instytucje, a rozwiązanie problemu deklarowali parlamentarzyści i z lewa, i z prawa. Dotąd jednak przepisy pozostają bez zmian. Pewne nadzieje budzi powołanie w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zespołu, który miałby się tym zająć.
Młode małżeństwo, Anna i Maciej, cieszyło się, że rodzina się powiększy. To miało być już ich drugie dziecko, jednak Anna w 14. tygodniu ciąży poroniła. Chociaż miało to miejsce w domu, to udało się jej zachować szczątki dziecka. Wezwany lekarz sporządził kartę zgonu, ale nie był w stanie określić płci dziecka. Tymczasem Anna z Maciejem zdecydowali, że chcą je pochować, i dowiedzieli się, że, chociaż karta zgonu to dokument wystarczający do pochówku, to aby uzyskać zasiłek pogrzebowy, trzeba uzyskać akt urodzenia. Z kolei do sporządzenia tego ostatniego konieczna jest znajomość płci dziecka. Konieczne okazało się więc przeprowadzenie testów genetycznych, za które zapłacili 500 zł z własnej kieszeni. Wyniki przyszły po tygodniu – dziewczynka. Dopiero wtedy mogli zarejestrować w urzędzie stanu cywilnego urodzenie Klary, bo tak dali jej na imię. Anna, zmęczona przerwaną ciążą i fizycznie, i psychicznie, skorzystała z przysługującego jej ośmiotygodniowego, płatnego urlopu macierzyńskiego. Z kolei zasiłek pogrzebowy pozwolił na zorganizowanie Klarze godnego pogrzebu.
Tak wyglądać mogą historie ok. 6–8 tys. rodzin rocznie, które tracą dzieci jeszcze przed ich narodzeniem. Od razu w oczy rzuca się biurokratyczny horror, z którym musi zmierzyć się część z rodziców w traumatycznej sytuacji utraty dziecka – badania genetyczne, czekanie na wyniki, rejestracja w urzędzie stanu cywilnego, wniosek do ZUS. Jednak jeszcze większy problem tkwi w tym, że jednocześnie ponad 40 tys. matek rocznie nie może liczyć w ogóle na żadne świadczenia. Przeszkodą jest wadliwe prawo.
Czytaj więcej
Aby po utracie dziecka kobieta skorzystała z przysługujących jej uprawnień wystarczyć powinno zaświadczenie lekarskie, zamiast wyczerpujących psychicznie badań genetycznych – uważa minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Znaczna liczba poronień. Przepisy są przeszkodą w ubieganiu się o świadczenia
Utrata ciąży wbrew pozorom okazuje się być częstym zjawiskiem. Prawdopodobieństwo poronienia po upływie trzech tygodni ciąży szacowane jest na 30 proc., z każdym kolejnym dniem spadając, by po ośmiu tygodniach osiągnąć 5 proc. W sumie jednak ok. 15 proc. ciąż kończy się poronieniem. Potwierdzają to mniej więcej dane statystyczne krajowych instytucji. Tak więc według danych NFZ za 2020 r. na 355 tys. urodzeń żywych przypadało ok. 46 tys. „poronień” i „martwych urodzeń” (tj. utraty ciąży po 22. tygodniu). Jednocześnie w Rejestrze Stanu Cywilnego, a więc oficjalnym rejestrze m.in. urodzeń, odnotowano tylko niecałe 8 tys. aktów urodzenia dla dzieci martwo urodzonych. Jeszcze mniejsza liczba rodziców wystąpiła zaś o zasiłek pogrzebowy, bo licząc łącznie ZUS i KRUS – tylko ok. 6 tys. Co zatem z pozostałymi 40 tys.?