Po pierwsze, ustawodawca zapewne nieprzypadkowo posłużył się zwrotem „stwierdza Marszałek Sejmu w drodze postanowienia”. Po drugie, owo „stwierdzenie” ma nastąpić „niezwłocznie”. Czy w tych warunkach, ze względu na pilność sprawy i rodzaj informacji, które są impulsem do działania Marszałka Sejmu, można wyobrazić sobie stosowanie w omawianej kategorii spraw przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego? Reguluje on przecież szczegółowo poszczególne fazy i czynności postępowania poprzedzającego wydanie decyzji administracyjnej. Stopień sformalizowania tego postępowania (i przez to – jego „rozciągnięcia w czasie”) wyklucza realizację dyspozycji „niezwłocznego stwierdzenia wygaśnięcia mandatu”.
Akt Marszałka Sejmu ma jednak wiążąco „wyznaczać” w wymiarze stricte urzędowym – w odniesieniu do korzystania z praw poselskich, w tym pobierania uposażenia i uczestniczenia w pracach Sejmu, status osoby, w stosunku do której zapadł prawomocny wyrok skazujący na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego albo za umyślne przestępstwo skarbowe lub której pozbawiono praw publicznych (art. 248 § 3 Kodeksu wyborczego). Trudno mu zatem przypisać także znamiona zaświadczenia w rozumieniu przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego, które – jak wiadomo – tylko potwierdza, a nie stwierdza istnienie jakiegoś stanu prawnego lub faktycznego.
Czym wobec tego jest postanowienie Marszałka Sejmu? Uważam, że wykazuje ono cechy aktu z zakresu administracji publicznej dotyczącego uprawnień lub obowiązków wynikających z przepisów prawa, o którym mowa w art. 3 § 2 pkt 4 ustawy z 30.08.2002 r. – Prawo postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j.Dz.U. z 2023 r., poz. 1634). Z mocy przepisu szczególnego postanowienie to podlega wszakże zaskarżeniu nie do sądu administracyjnego, lecz do SN.
Składy Izby Kontroli SN wykroczyły poza przedmiot rozpoznania odwołania
Abstrahując od tego, czy składy orzekające Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN posiadały atrybuty sądu i czy dochowały one wymagań rzetelnego procesu (co jest wysoce wątpliwe przede wszystkim z uwagi na wydanie postanowień w niespotykanym dotąd, ekspresowym tempie, w rezultacie czego pozbawiono uczestnika postępowania – Marszałka Sejmu, możliwości obrony swoich praw np. przez złożenie wniosku o zastosowanie testu niezależności sędziów), trzeba powiedzieć jedno: wykroczyły one poza przedmiot rozpoznania odwołania. Wypowiedziały się mianowicie merytorycznie na temat zagadnienia prawidłowości prawomocnego wyroku skazującego obydwóch posłów, a więc tego, co mogło być badane wyłącznie w odrębnym postępowaniu kasacyjnym.
Przy okazji dopuściły się też innego naruszenia prawa, błędnie interpretując przepis art. 248 § 3 Kodeksu wyborczego. Przyjęły one, że brak przekazania Marszałkowi Sejmu przez Ministra Sprawiedliwości informacji z Krajowego Rejestru Skazanych o prawomocnym skazaniu posłów jest przeszkodą do stwierdzenia wygaśnięcia ich mandatów mocą postanowienia tego pierwszego w sytuacji, gdy dysponował on już taką wiedzą. Czy takie zapatrywanie nie jest powrotem do zasad procesu „formułkowego” w prawie rzymskim i próbą odwrócenia biegu historii? Skala uchybień, którymi dotknięte są zapadłe w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych postanowienia, dostarcza mimowolnie dodatkowych argumentów, które wzmacniają przekonanie o braku przez orzekające gremia cech sądu. To co utożsamiano z ułomnością natury ustrojowej, przełożyło się w tym konkretnym przypadku na wadliwość, którą nieco eufemistycznie można zdefiniować jako niedostatek obiektywizmu i bezstronności, a bardziej otwarcie – jako uzależnienie treści orzeczenia od przesłanek pozaprawnych. W sprawach „przejętych” do rozpoznania w sposób, który jest zaprzeczeniem zasad państwa prawnego i kształtowanych przez wieki standardów kultury prawnej, rola sądu powinna ograniczać się – czego najwyraźniej nie zauważono – do czysto formalnej oceny, tj. zbadania poprawności działań Marszałka Sejmu pod kątem spełnienia przy wydaniu postanowienia kryteriów podmiotowych (poprawne określenie adresata aktu) i przedmiotowych (poprawne zakwalifikowanie zdarzenia jako tego, z którym prawo łączy utratę statusu posła). Tylko tyle i aż tyle.