Z trzech powodów nie powinno dziwić, że wykluczyła ona prawo banku do dochodzenia od konsumentów wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, kiedy sąd stwierdza nieważność umowy kredytowej ze względu na abuzywność jej postanowień. Z tych samych powodów można założyć, że za kilka miesięcy analogicznie do sprawy podejdzie skład orzekający.
Po pierwsze, przyznanie bankowi prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału prowadziłoby do reaktywacji skutków upadającej umowy. Umowa ta byłaby co prawda nieważna, ale mimo to doszłoby do takich konsekwencji, jakby nadal wiązała strony. Wynagrodzenie banku kłóciłoby się tym samym z wielokrotnie powtarzanym przez TSUE wymogiem przywrócenia sytuacji, w jakiej znajdowałby się konsument w przypadku braku nieuczciwego warunku umownego oraz z zakazem czerpania przez przedsiębiorcę korzyści z jego bezprawnego działania.
Czytaj więcej
Rzecznik generalny TSUE Anthony Michael Collins wydał opinię, że po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki, konsumenci mogą dochodzić od banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych. Banki nie mają natomiast tego prawa w stosunku do konsumenta, w szczególności do wynagrodzenia za korzystanie przez niego z kredytu.
Po drugie, pozbawienie przedsiębiorcy naruszającego prawa konsumentów wynagrodzenia stanowi sankcję, której dopuszczalność w prawie UE ugruntowało orzecznictwo TSUE (np. sprawa C-395/21, D.V.).
Po trzecie, jak w trakcie rozprawy przed TSUE podkreślał Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski, potwierdzenie przez sąd rozstrzygający sprawę opinii Rzecznika Generalnego może pociągnąć za sobą kolosalne negatywne konsekwencje systemowe dla polskiego rynku finansowego. Ale działania zaradcze podjąć powinien ustawodawca, nie sądy. Sądy – nawet ten luksemburski – rozstrzygają pojedyncze sprawy.