Wojciech Tumidalski: Złe lekarstwo na kamienie

Odrzucenie senackich poprawek do ustawy o Sądzie Najwyższym i jej ostateczny kształt pokazują, że polscy politycy zrozumieli, że ustawa i tak nie spełni oczekiwań Brukseli.

Publikacja: 09.06.2022 16:24

Wojciech Tumidalski: Złe lekarstwo na kamienie

Foto: Adobe Stock

Więc zrobili odwrót.

Na biurko prezydenta wróci ustawa, którą sam zgłosił – choć w parlamentarnych pracach Zbigniew Ziobro też odcisnął na niej swoje piętno. Z Sądu Najwyższego zniknie Izba Dyscyplinarna, ale wybrani do niej sędziowie pozostaną w SN. Może nawet trafią do nowo tworzonej w to miejsce Izby Odpowiedzialności Zawodowej i dalej będą orzekać jak gdyby nigdy nic. Parlamentarna większość w ogóle nie dostrzega, że problemem rzutującym na ocenę zmian w wymiarze sprawiedliwości jest Krajowa Rada Sądownictwa, która wysyłając prezydentowi kolejne kandydatury na nowych sędziów, tylko ten problem namnaża.

Czytaj więcej

Jacek Trela: Kamienie milowe to szansa dla Polski

Ustawa, likwidując Izbę Dyscyplinarną miała zapewnić Polsce miliardy na Krajowy Plan Odbudowy – mówili przedstawiciele władzy. Chyba nie czytali, jakie warunki do spełnienia zapisano w tzw. Kamieniach Milowych, na które zgodziła się i Warszawa i Bruksela. Trudno pojąć, jakim sposobem ta ustawa ma je wypełniać. Wygląda raczej, że rządzący kolejny raz wykonują ten sam manewr: na użytek wewnętrzny kierują komunikat o niezłomnej woli kontynuowania reform sądownictwa, trwających już siódmy rok, a na arenie międzynarodowej chcą negocjować. Kłopot w tym, że umęczone reformami sądy nie działają od tego lepiej.

Senat miał pomysł na usunięcie części problemów, jakie ustawa tworzy. Zaproponował, by z mocy prawa uznać za nieważne i pozbawione skutków prawnych wszystkie orzeczenia wydane przez Izbę Dyscyplinarną, a orzekające w niej osoby usunąć poza SN i pozbawić przywileju stanu spoczynku. Byłoby to radykalne i prawnie kontrowersyjne – ale możliwe do przeprowadzenia. Sejm tej propozycji nie przyjął, utwardzając kurs wobec sądów.

Czytaj więcej

Sejm uchwalił zmiany w SN bez poprawek Senatu

W Kamieniach Milowych wyraźnie wskazano, że kryteria oceny praworządności wyznacza unijny Trybunał Sprawiedliwości. Ten sam, którego postanowienia tymczasowe, w tym i te skutkujące milionowymi karami, lekceważymy, nie tylko ich nie wykonując, ale wręcz usiłując prawnie zakwestionować rękoma obecnego Trybunału Konstytucyjnego. Te wyroki wydano i nikt ich nie uchylił, choć rządzący ostatnio jakoś rzadziej się do nich odwołują, bo mówią o sukcesie wizyty Ursuli von der Leyen i nadziejach na unijne pieniądze. Może wkrótce znowu wrócą do tej retoryki.

Nie można jednak zapomnieć o tym, kto zdecyduje, czy Polsce udało się osiągnąć stan opisany w Kamieniach Milowych i fundusze można odblokować: to samowładna i jednostronna decyzja Komisji Europejskiej. I rząd się na to zgodził, wbrew wcześniejszej narracji, która miała rugować z polskiego porządku prawnego orzeczenia europejskich trybunałów.

Można mieć kłopot z pojęciem, z jakiego powodu ci sami politycy, którzy jeszcze niedawno miotali gromy na luksemburski trybunał, rzekomo ingerujący w polski system wymiaru sprawiedliwości, dziś bez żadnego problemu godzą się na zapisanie w Kamieniach Milowych, że najważniejsze decyzje zapadną w Brukseli. W TSUE przynajmniej można byłoby się o to spierać na gruncie prawnym. My jednak wolimy negocjacje polityczne. To chyba najlepszy dowód, jak bardzo Zjednoczona Prawica nie ufa sądom.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Policjant zginął z rąk kolegi – ta tragedia ma drugie dno
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej