W 2020 r. przeważają złe wiadomości. Zarówno z podwórka krajowego, gdzie rozgrywa się polsko-polska wojna domowa, jak i z Unii Europejskiej pogrążonej w kryzysie pandemii. Dla równowagi i ku pokrzepieniu serc warto dostrzec dobrą wiadomość, która kryje się w tym samym budżecie UE, który Polska i Węgry chciała wetować, bo łączył fundusze z praworządnością. Wzbudziło to zrozumiały popłoch w Polsce Kaczyńskiego i na Węgrzech Orbána. Obaj wiedzą, że mają nieczyste sumienie. Oba kraje inspirowały „kij" wbudowany w przyszłe budżety. Warto jednak wskazać „marchewkę", także inspirowaną przez te dwa kraje. Jest to nowy instrument „Prawa i Wartości", który ma wspomagać społeczeństwo obywatelskie i tym samym obronę europejskich wartości.
Przywileje dla swoich
Ten program adresowany jest oczywiście do wszystkich krajów członkowskich. Równie oczywiste jest to, że wziął się z rozpoznania sytuacji na Węgrzech i w Polsce, gdzie tępione są wszelkie przejawy niezależności. Od sądów przez media i samorządy po NGO-sy, czyli organizacje pozarządowe. Recepta na instytucje pozarządowe jest prosta – wystarczy dzielić dotacje publiczne wedle kryterium ich spolegliwości. Przywileje dla „swoich" i dyskryminowanie „warczących". To już się stało.
Pod tym względem Węgry wyprzedziły Polskę. A to dlatego, że PiS w opozycji (2007–2015) zabiegał o sprawiedliwe traktowanie NGO-sów różnej politycznej maści. Aż do czasu wygranych wyborów w roku 2015. Wtedy wyraźne wskazanie padło na Ruch Kontroli Wyborów, Solidarnych 2010, Fundację Elbanowskich, kluby „Gazety Polskiej", a nade wszystko szczodrze obdarowaną Rodzinę Radia Maryja. Przeciętne budżety roczne NGO-sów szacuje się na 27 tys. zł, ale dotacja dla Ordo Iuris wzrosła z 1,7 mln zł w 2015 r. do 4,5 mln zł w roku 2018. Politycznym rozdziałem grantów zajął się powołany w 2017 r. Narodowy Instytut Wolności – Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, bo w państwie PiS wszystko musi być „narodowe". Wzorem Węgier łatwiejsza część zadania, czyli tworzenie „koncesjonowanego" społeczeństwa obywatelskiego poprzez nagradzanie wiernych i odbieranie tlenu niewiernym, została w Polsce PiS mocno rozwinięta.
Trzeba było jednak rozwiązać problem grantów zagranicznych, które mogą podtrzymać przy życiu sektor pozarządowy. Na Węgrzech solą w oku władzy był węgierski Żyd George Soros, który część swojej fortuny poświęcił na wspomaganie demokracji w Europie postkomunistycznej. Zmasowaną akcję mającą na celu uczynienie z Sorosa wroga publicznego reżyserował dawny stypendysta Sorosa – premier Orbán. U nas większym problemem były fundusze norweskie, którymi operuje Fundacja Batorego, także wspomagana przez Sorosa. Pożyteczna, gdy finansowała zagraniczne stypendia Adama Glapińskiego, Piotra Glińskiego oraz książki Ryszarda Legutki i Jarosława Gowina, ale wroga, gdy stanęła w obronie rządów prawa. Na szczęście Norwegia nie zgodziła się na wyeliminowanie Fundacji Batorego. Generalnie jednak Węgry Orbána i Polska Kaczyńskiego znalazły wspólny język w zwalczaniu wszystkiego co niezależne, zwłaszcza jeśli jest zasilane z zagranicy.
Autorki sukcesu
Z tej świadomości – jak bardzo zagrożone są instytucjonalne fundamenty społeczeństwa obywatelskiego w Europie Środkowo-Wschodniej – wzięła się próba wzbogacenia narzędzi budżetowych UE. Wskażę trzy osoby, które miały istotny udział w tym, że taki instrument pojawił się w budżecie Unii na 2021–2027.