Powiedzmy to sobie szczerze: wybory do europarlamentu nie interesują wyborców. Mobilizacja, jaką stara się wytworzyć szef rządu, jest więc zrozumiała. Wybory do Parlamentu Europejskiego 9 czerwca będą w zasadzie opierać się na własnych elektoratach. A ponieważ rządząca Koalicja Obywatelska nie ma na tyle trwałego i żelaznego elektoratu, aby liczyć na pewną wygraną (tym bardziej przy niskiej frekwencji, która jest pewna), okoliczności będą więc sprzyjać PiS-owi. Jarosław Kaczyński, po udanych dla siebie wyborach samorządowych, zatrzymał dekompozycję w środowisku PiS, a teraz, przy zgrzytach w koalicji rządowej, przechodzi do ofensywy.