Być może zainteresowane strony wiedzą, o co chodzi, i tylko udają naiwnych w oczekiwaniu drobnych korzyści, jakie dałoby się przy tej okazji urwać. Unia Europejska udaje, że są to wybory do jej legislatywy, starannie ukrywając, że ten „parlament” nie posiada minimum uprawnień, które pozwalałyby uznać go za ciało ustawodawcze. Z kolei wyborcy z landu o nazwie „Polska” też udają, że są to takie same wybory, jak każde inne, tylko mniej ważne. Będzie więc dla nich wyborcza niedziela okazją ucieczki do lasu, a jeśli nie, to do sprawienia lania politycznym przeciwnikom. Reasumując, wszyscy mają wszystkich za durniów, przy okazji ukrywając to, co im niewygodne.