Kamil Kołsut: Czy reprezentacja może być lepsza bez Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski wstrząsnął kadrą, bo Euro 2024 może być jego ostatnim wielkim turniejem w karierze i chce tam pojechać. Drużyna może na odejściu kapitana zyskać, skoro ją przyćmiewa.

Publikacja: 04.09.2023 18:30

Robert Lewandowski (na zdjęciu) decyzję w sprawie reprezentacyjnej przyszłości podejmie przed Euro 2

Robert Lewandowski (na zdjęciu) decyzję w sprawie reprezentacyjnej przyszłości podejmie przed Euro 2024

Foto: Grzegorz Wajda

Wywiad, którego udzielił Lewandowski Mateuszowi Święcickiemu (Meczyki, Eleven Sports), to terapia szokowa. Kapitan uznał najwyraźniej, że reprezentacja takiej potrzebuje. Porażki z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3) pokazały, że mamy w kadrze piłkarzy bez charakteru. Minimalistów ograniczających uprawianie zawodu do ostrożności obliczonej na uniknięcie błędu. Taki przekaz – mniej lub bardziej wprost – płynie zarówno od Lewandowskiego, jak i Fernando Santosa.

Nieobecność liderów widzimy, kiedy sytuacja na boisku nie sprzyja. Rozmowy o taktyce i stylu tracą znaczenie, gdy piłkarze nie umieją grać pod presją, choć większość zarabia w czołowych europejskich klubach. Łatwiej schować się jednak za plecami kolegów w Serie A, Bundeslidze czy Premier League. Trudniej w reprezentacji, bo plecy Lewandowskiego nie są wystarczająco szerokie.

Czytaj więcej

Kamil Kołsut: Po co Robertowi Lewandowskiemu wojna z memami?

Santos wywiesił białą flagę i złożył wotum nieufności wobec swojego pomysłu na reprezentację. Chciał drużyny, która gra futbol aktywny, ale dziś wracamy do punktu wyjścia, bo ostatnie mecze pokazały, że zespół wciąż nie istnieje bez Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego, a może także Kamila Glika.

Lewandowski decyzję w sprawie reprezentacyjnej przyszłości podejmie przed Euro 2024, co sugeruje, że to może być jego ostatni wielki turniej. Najpierw Polacy muszą jednak awansować i stąd zapewne radykalizm działań kapitana.

35-latek wybrał rolę tego, który dzieli. Wyznaczył kierunek dla ostrza krytyki, prezentując się jednocześnie jako postać bez winy, co jest dla reprezentacyjnego życia Lewandowskiego typowe: zwyciężać pomagam ja, przegrywają inni. Napastnik potrafił przeczołgać w mediach Franciszka Smudę, trenerskie kompetencje Jerzego Brzęczka podsumował milczeniem, kwestionował – słusznie – pomysł na grę Czesława Michniewicza, a teraz pokazał palcem na kolegów.

To podejście dla Lewandowskiego typowe: zwyciężać pomagam ja, przegrywają inni

Lewandowski ofertę premii za wynik na mundialu od Mateusza Morawieckiego – zastanawiające, że akurat jego nazwisko w wywiadzie nie pada, choć to przecież szastający beztrosko publicznymi pieniędzmi premier rozpalił konflikt – nazwał „niemoralną propozycją” i to autodenuncjacja, skoro sam propozycję przyjął. Podzielił pieniądze, podobno dopiero przy prośbie o numery kont „zapaliła mu się czerwona lampka”.

Sytuacja wywołała taki ferment, że – jak pisze dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Łukasz Olkowicz – koledzy nie chcieli z nim później grać na treningu w siatkonogę. Ta scena sugeruje, że kadra jest w istocie piaskownicą, gdzie bawią się chłopcy w krótkich spodenkach.

Lewandowski, choć jest jednym z najlepszych napastników XXI wieku, zbliża się do smugi cienia i drużynie pomaga coraz mniej. To wciąż gracz, którego wartość pozostaje nieoceniona, ale niewykluczone, że zespół mógłby być bez niego lepszy.

Może brak zawodnika, który przyćmiewa kolegów, wypchnąłby na pierwszy plan innych, wykreowałby nowych liderów. Polska bez Roberta Lewandowskiego to przecież perspektywa, z którą musimy się oswajać. Nie można wykluczyć, że kiedyś drużyna na tym po prostu zyska.

Wywiad, którego udzielił Lewandowski Mateuszowi Święcickiemu (Meczyki, Eleven Sports), to terapia szokowa. Kapitan uznał najwyraźniej, że reprezentacja takiej potrzebuje. Porażki z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3) pokazały, że mamy w kadrze piłkarzy bez charakteru. Minimalistów ograniczających uprawianie zawodu do ostrożności obliczonej na uniknięcie błędu. Taki przekaz – mniej lub bardziej wprost – płynie zarówno od Lewandowskiego, jak i Fernando Santosa.

Nieobecność liderów widzimy, kiedy sytuacja na boisku nie sprzyja. Rozmowy o taktyce i stylu tracą znaczenie, gdy piłkarze nie umieją grać pod presją, choć większość zarabia w czołowych europejskich klubach. Łatwiej schować się jednak za plecami kolegów w Serie A, Bundeslidze czy Premier League. Trudniej w reprezentacji, bo plecy Lewandowskiego nie są wystarczająco szerokie.

Piłka nożna
Gorączka złota na pustyni. Saudyjczycy skupują piłkarskie gwiazdy
Komentarze
Kamil Kołsut: Po co Robertowi Lewandowskiemu wojna z memami?
Piłka nożna
Kadra szuka charakteru. Zaczyna się najtrudniejsze w tym roku zgrupowanie
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Powódź 2024. Kiedy polityka musi ustąpić miejsca solidarności i współpracy
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nord Stream wiecznie żywy