Marek A. Cichocki: Dwie linie podziału

Wewnętrzne kulturowe konflikty nie są prawdziwą wojną. Ona toczy się na innym polu.

Publikacja: 26.06.2022 21:00

Marcowa wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. Prezydent USA Joe Biden przemawiał na Placu Zamko

Marcowa wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. Prezydent USA Joe Biden przemawiał na Placu Zamkowym w Warszawie

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Kiedy 26 marca tego roku wybrzmiało do końca przemówienie Joe Bidena na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie, niektórzy nie ukrywali swojego rozczarowania. Amerykański prezydent nie przywiózł wtedy ze sobą deklaracji o nowych amerykańskich dywizjach ani stałych bazach wojskowych. A jednak to przemówienie zapisało się jako historyczne.

Wobec rosyjskiej agresji zmieniło zasadniczo język definiowania podstawowego dla Zachodu zagrożenia. W charakterystycznym dla amerykańskich liberałów podniosłym tonie Biden określił, gdzie przebiega dzisiaj decydująca dla przyszłości Zachodu i świata linia konfrontacji. Jest to podział między demokracją i autokracją, między wolnością i represją, między opartym na zasadach porządkiem a brutalną siłą. Po 24 lutego linia tego podziału stała się przede wszystkim linią frontu między Ukrainą i Rosją, ale ma ona także znaczenie globalne i prowadzi do redefinicji Zachodu w świecie.

Czytaj więcej

Jan Parys: Zachód gra o życie

Przez ostatnie kilkanaście lat główny dla tożsamości Zachodu podział przebiegał jednak zupełnie inaczej. Był to bowiem podział na liberalną demokrację i na nieliberalny populizm, który zaczęto nawet identyfikować jako rodzaj nowego faszyzmu. Pozostawiając na boku pytanie, jaki był prawdziwy sens tego podziału, można na pewno powiedzieć, że rozłamał on Europę i Amerykę na dwa wrogie obozy i wewnętrznie osłabił Zachód. Z perspektywy obecnych wydarzeń widać wyraźnie, jak bardzo korzystny był ten wewnętrzny konflikt Zachodu dla jego prawdziwych wrogów, dla Rosji czy Chin. Można też z dużym prawdopodobieństwem słuszności założyć, że zarówno Moskwa, jak i Pekin podsycały ten konflikt wszelkimi dostępnymi dla siebie środkami.

Warszawskie wystąpienie Bidena było więc historyczne nie tylko ze względu na próbę redefinicji Zachodu, ale też dlatego, że przywracało mu rzeczywistą ocenę egzystencjalnych zagrożeń. Wewnętrzne kulturowe konflikty nie są prawdziwą wojną, ale naturalnym dla każdej demokracji sporem rozgrywającym się w obrębie jej politycznych instytucji. Może to być spór bardzo gorący i pełen prawdziwych namiętności. Jednak ci, którzy jeszcze niedawno tak ochoczo krzyczeli: „To jest wojna!”, powinni dzisiaj dokonać uczciwego rachunku sumienia. Realna wojna toczy się bowiem na innym polu i to na nią Zachód musi się obecnie przygotować.

Kiedy 26 marca tego roku wybrzmiało do końca przemówienie Joe Bidena na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie, niektórzy nie ukrywali swojego rozczarowania. Amerykański prezydent nie przywiózł wtedy ze sobą deklaracji o nowych amerykańskich dywizjach ani stałych bazach wojskowych. A jednak to przemówienie zapisało się jako historyczne.

Wobec rosyjskiej agresji zmieniło zasadniczo język definiowania podstawowego dla Zachodu zagrożenia. W charakterystycznym dla amerykańskich liberałów podniosłym tonie Biden określił, gdzie przebiega dzisiaj decydująca dla przyszłości Zachodu i świata linia konfrontacji. Jest to podział między demokracją i autokracją, między wolnością i represją, między opartym na zasadach porządkiem a brutalną siłą. Po 24 lutego linia tego podziału stała się przede wszystkim linią frontu między Ukrainą i Rosją, ale ma ona także znaczenie globalne i prowadzi do redefinicji Zachodu w świecie.

Opinie polityczno - społeczne
Chrześcijańskie spojrzenie na nową kadencję ustawodawczą w Unii Europejskiej
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Europo, koniec jeżdżenia na gapę!
felietony
Donald Trump przeminie, ale triumpizm zakwitnie. Tego chce lud
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta dla Ukrainy?
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Opinie polityczno - społeczne
Rafał Trzaskowski albo nikt. Czy PO w wyborach prezydenckich czeka chichot historii?
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje