Jeśli ktoś twierdzi, że to patriarchalna opowieść wysnuta przez biblijnych starców dla pognębienia kobiet, jest w błędzie. Wystarczy przytoczyć anegdotę poręczną podczas grillowania przy piwie. Pyta pan (po konsumpcji): – Kto u was w małżeństwie ma ostatnie słowo? – zapada kłopotliwa cisza. Wreszcie wyrywa się najmniej zakompleksiony: – Ja! – A jak brzmi to słowo? – Tak jest, kochanie – odpowiada śmiałek, bo innym brak odwagi.
Tak się dzieje z każdym wyjętym żebrem (jak powiada lud małopolski: „ziobrem”): najpierw coś pomocnego i ładnego, ale potem już tylko dyktatura, niekoniecznie małżeńska. Pewnie Prezes, kreując swoje ziobro, uważał, że jemu się uda (on tak zawsze), ale wyjątków brak. Ożywione w ten sposób ziobro Prezesa zdewastowało nasz system wymiaru sprawiedliwości i już zabrało się do rządzenia Europą. Na posiedzeniu decydującym o akceptacji Krajowego Planu Odbudowy były sprzeciwy, ale głos szefowej Komisji Europejskiej zadecydował o zgodzie i z tym przyjechała do Warszawy. Rozzłościło to unijny parlament i już szykuje się wniosek o jej odwołanie.