„Historio, historio, cóżeś ty za pani, że dla ciebie giną chłopcy malowani?" – pyta w jednym ze swoich najlepszych tekstów Agnieszka Osiecka. Mniej szczęścia miał ów tekst do muzyki, dlatego nie zyskał rozgłosu innych jej dzieł, ale w niczym to nie umniejsza ponadczasowej mądrości słów poetki.
Jakaż siła przyciąga do władzy tabuny mężczyzn niby ćmy do ognia, który ich najpewniej spali, choć nieraz zaznają złudnej euforii politycznych jętek jednodniówek, zapełniając trzepotaniem marnych skrzydełek pierwsze strony gazet, a nadmiarem słów najlepsze godziny telewizji? Zapomnimy o nich jutro, najdalej pojutrze, ale już wściekle bzyczy chmara kolejnych straceńców gotowych się oszołomić – jak pisze poetka – „szumem pawich piór" i oddać życie za „balladę gorzką". Kobiety – jako mądrzejsze – mniej są podatne na tę złudę, ale zwykle nie potrafią wybić jej z głów swoim mężczyznom.
Czy to wiara, że uczynią coś wielkiego dla kraju? Że rozbłyśnie nadludzką mocą skrywana dotąd w plecaku buława? Tak bywa, ale najpewniej nie wejdą do historii, a jedynie powiększą szeregi politycznych frustratów, którzy nie trafili na swój czas, choć nieraz mieli rację. Ale może to tylko nadzieja, że blisko politycznego świecznika nabiją wciąż próżną kabzę, choć uposażenie parlamentarzysty jest tylko cząstką zarobków średnio udanego biznesiarza? Jeśli tak, to każdy z nich ma głębokie przekonanie o korupcyjności polityki, choć nigdy nie wypisze go na sztandarze. A może mężczyźni sądzą, że władza działa na kobiety mocniej niż seks? Jeśli tak, to chodzi o blask stanowisk i tytułów najskuteczniej leczący samcze kompleksy; ptaki mają na to barwne piórka, jelenie rozłożyste poroże, tylko ludzie pozwalają na tratowanie demokracji przez niewyżyte ogiery.
Właśnie jesteśmy świadkami tego cyrku: posłowie zmieniają barwy, aby zagarnąć „biorące" miejsca w nowym rozdaniu. Niektórzy tkwią w pogłębiającym się szpagacie, jak Gowin, co musi przynieść bolesny uraz w kroku. Inni usiłują pobić rekord posła Czarneckiego w transferach międzypartyjnych. Tylko po co? Nikt nie powie, że mają w plecakach buławy, najwyżej portmonetki.