Dlaczego PiS nawet pomimo zagranicznego ostracyzmu upiera się przy podtrzymywaniu pata w kwestii Trybunału Konstytucyjnego? Czemu uporczywie podważa wiarygodność TK, przy każdej okazji wytykając „upolitycznienie" tego ciała? Czemu upiera się przy paraliżującym dla Trybunału rozpatrywaniu spraw „w kolejności wpływu"? Dlaczego Jarosław Kaczyński trwa w tym sporze, choć w imię spełniania ultimatum Komisji Europejskiej może zażądać wielu wyrzeczeń nawet od sędziów i prezesa Trybunału? Dlaczego powołuje grono zaufanych ekspertów, z którymi się w ogóle nie liczy, i zamiast narzucić swój projekt rozwiązania pata, od początku oddaje pole opozycji na przedstawianie scenariuszy, przy okazji sugerując, że Trybunał Konstytucyjny jest organem upolitycznionym i opozycyjnym?