Krytyka 800 plus, jak na dłoni wskazuje nam wszystkie powody niskiej dzietności w Polsce. Mam czteroletnie bliźniaki, i gdy słucham debat, w których eksperci w wieku okołoemerytalnym krytykują ten program, chciałabym spytać, ile czasu spędzili z własnymi dziećmi, gdy były małe, czy wiedzą, ile kosztuje prywatny pediatra, bo dziecko ma gorączkę w weekend, czy wiedzą, że z dziećmi chodzi się do specjalistów – a pedagog, logopeda, alergolog, fizjoterapeuta liczą sobie od 150 zł do 400 zł za godzinę. Czy wiedzą, że ludzie pracujący na umowy cywilne, zlecenie, dzieło, B2B, nie wezmą L4 na chore dziecko i jeśli nie mają świętej babci ani urlopu – to muszą zapłacić niani. A niania to od 40 zł za godzinę. Ile to wyjdzie za tydzień choroby dziecka?
Przy krytyce 800 plus umyka nam drobiazg, że ten program, wspierając rodziców finansowo, ceruje łaty po państwie opiekuńczym.
Czytaj więcej
To fatalny pomysł – tak propozycję ograniczenia 800+ tylko do cudzoziemców, którzy w Polsce pracują, ocenia dr Maciej Grodzicki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Nie wszyscy uczestnicy panelu mają jednak takie zdanie.
Bo w czasach, gdy rodzice z dziećmi żyją często w innych miastach niż dziadkowie – efekt wychwalanej mobilności Polaków – to za opiekę nad dziećmi płaci się krocie, bo usługi państwowe są trudno osiągalne, jak dentysta na NFZ czy dobra publiczna szkoła. Żadne przedszkole ani żłobek nie są w pełni darmowe, a w Polsce B, poza metropoliami, samorządowych żłobków często nie ma, a ceny prywatnych zaczynają się od 1200 zł w górę za miesiąc, czyli jedną trzecią minimalnej pensji, wciąż popularnej w Polsce wypłaty. Mieszkania socjalne niemal nie powstają, a koszty metra kwadratowego są kosmiczne. Już dziś, przy ujemnym wskaźniku urodzeń, wiele osób rezygnuje z posiadania pierwszego lub kolejnych dzieci, bo ich nie stać.
Państwo odwróciło się od swoich obywateli
Nieliczne i niedofinansowane usługi państwowe w zakresie opieki nad dziećmi są jedynie listkiem figowym, przykrywającym fakt, że państwo odwróciło się od swoich obywateli, żeby pieniądze przelewać na inwestycje, które im zapewnią poparcie w wyborach. Dlatego podlewamy przywileje, górnicy mogą spać spokojnie i dalej zatruwać Odrę (pomoc dla kopalń w tym roku to ok. 9 mld zł), a fundusz kościelny miał zostać zlikwidowany, ale trwa i dostanie 275 mln zł. A my debatujemy o 800 plus. Oczywiście, postawmy sprawę jasno: reforma 800 plus jest wskazana, by nie była rozdawnictwem, ale ostrzegałabym przed uzależnieniem tego od pracy obojga rodziców, bo znam przypadki, kiedy matka bliźniaków nie pracuje, bo tyle czasu zajmują wizyty u terapeutów. Odbieranie im jeszcze pieniędzy byłoby karaniem za troskę.