Aleksandra Ptak-Iglewska: Ataki na 800 plus, czyli jazda rydwanem uprzywilejowanych

Który z polskich ekonomistów krytykujących 800 plus faktycznie opiekował się swoim dzieckiem? Stał w kolejkach do lekarza? Szukał specjalistów? Tymczasem jest łatwa góra pieniędzy do wzięcia, też związana z dziećmi. Niespłacone alimenty.

Publikacja: 26.02.2025 15:57

Krytyka 800 plus, jak na dłoni wskazuje nam wszystkie powody niskiej dzietności w Polsce

Krytyka 800 plus, jak na dłoni wskazuje nam wszystkie powody niskiej dzietności w Polsce

Foto: Adobe Stock

Krytyka 800 plus, jak na dłoni wskazuje nam wszystkie powody niskiej dzietności w Polsce. Mam czteroletnie bliźniaki, i gdy słucham debat, w których eksperci w wieku okołoemerytalnym krytykują ten program, chciałabym spytać, ile czasu spędzili z własnymi dziećmi, gdy były małe, czy wiedzą, ile kosztuje prywatny pediatra, bo dziecko ma gorączkę w weekend, czy wiedzą, że z dziećmi chodzi się do specjalistów – a pedagog, logopeda, alergolog, fizjoterapeuta liczą sobie od 150 zł do 400 zł za godzinę. Czy wiedzą, że ludzie pracujący na umowy cywilne, zlecenie, dzieło, B2B, nie wezmą L4 na chore dziecko i jeśli nie mają świętej babci ani urlopu – to muszą zapłacić niani. A niania to od 40 zł za godzinę. Ile to wyjdzie za tydzień choroby dziecka?

Przy krytyce 800 plus umyka nam drobiazg, że ten program, wspierając rodziców finansowo, ceruje łaty po państwie opiekuńczym.

Czytaj więcej

Ukrócić 800+ obcokrajowcom? Ekonomiści oceniają pomysł

Bo w czasach, gdy rodzice z dziećmi żyją często w innych miastach niż dziadkowie – efekt wychwalanej mobilności Polaków – to za opiekę nad dziećmi płaci się krocie, bo usługi państwowe są trudno osiągalne, jak dentysta na NFZ czy dobra publiczna szkoła. Żadne przedszkole ani żłobek nie są w pełni darmowe, a w Polsce B, poza metropoliami, samorządowych żłobków często nie ma, a ceny prywatnych zaczynają się od 1200 zł w górę za miesiąc, czyli jedną trzecią minimalnej pensji, wciąż popularnej w Polsce wypłaty. Mieszkania socjalne niemal nie powstają, a koszty metra kwadratowego są kosmiczne. Już dziś, przy ujemnym wskaźniku urodzeń, wiele osób rezygnuje z posiadania pierwszego lub kolejnych dzieci, bo ich nie stać.

Państwo odwróciło się od swoich obywateli

Nieliczne i niedofinansowane usługi państwowe w zakresie opieki nad dziećmi są jedynie listkiem figowym, przykrywającym fakt, że państwo odwróciło się od swoich obywateli, żeby pieniądze przelewać na inwestycje, które im zapewnią poparcie w wyborach. Dlatego podlewamy przywileje, górnicy mogą spać spokojnie i dalej zatruwać Odrę (pomoc dla kopalń w tym roku to ok. 9 mld zł), a fundusz kościelny miał zostać zlikwidowany, ale trwa i dostanie 275 mln zł. A my debatujemy o 800 plus. Oczywiście, postawmy sprawę jasno: reforma 800 plus jest wskazana, by nie była rozdawnictwem, ale ostrzegałabym przed uzależnieniem tego od pracy obojga rodziców, bo znam przypadki, kiedy matka bliźniaków nie pracuje, bo tyle czasu zajmują wizyty u terapeutów. Odbieranie im jeszcze pieniędzy byłoby karaniem za troskę.

Czytaj więcej

Jaki deficyt budżetu w 2024 r.? MF podało dane

A z budżetu wypływają miliardy, kiedy w interesie wszystkich stron by było, by te straty zatrzymać. To niepłacone alimenty, warte dziś 16 mld zł. To kwota, którą wypłacił fundusz alimentacyjny dzieciom, które porzucili ojcowie (ok. 96 proc. alimenciarzy to panowie, przykro mi, taki mamy klimat), a to jest czubek góry lodowej, to są dane z funduszu alimentacyjnego, które nagłaśnia Big Info Monitor, ale te instytucje znają sytuację tylko najbiedniejszych, bo nawet samotny rodzic jednego dziecka, zarabiający pensję minimalną – nie kwalifikuje się do wsparcia funduszu. Dlatego szczątkowe alimenty za uciekających ojców płaci państwo, a alimenciarze dalej, tradycyjnie łatwo ukrywają dochody, pracują na czarno albo w firmach rodzinnych i drwią z „byłych dzieci”.

Naprawdę kwota niewysłanych przelewów alimentów jest dużo większa, bo problem dotyczy wszystkich warstw społecznych – od magazynierów po managerów zarabiających więcej niż premier i prezydent tego kraju. Ile miliardów jest warta ta przemoc ekonomiczna wobec dzieci, całego obrazu nikt nie zna. Dlaczego ścigamy kierowców za złe parkowanie, z czego zysk dla budżetu wynosi 100 zł? Rodziców za stosowanie przemocy ekonomicznej nikt nie ściga, oprócz pojedynczych komorników, a dzieci bez alimentów dalej mają gorszy start w życie. Dlaczego to nadal możliwe, dlaczego tak trudna jest zmiana przepisów, by utrudnić krycie alimenciarzy, a politykom tak trudno zabrać się za to?

A my debatujemy o tym, czy 800 plus ma sens. W naszym kraju rzadko co ma tyle sensu.   

Krytyka 800 plus, jak na dłoni wskazuje nam wszystkie powody niskiej dzietności w Polsce. Mam czteroletnie bliźniaki, i gdy słucham debat, w których eksperci w wieku okołoemerytalnym krytykują ten program, chciałabym spytać, ile czasu spędzili z własnymi dziećmi, gdy były małe, czy wiedzą, ile kosztuje prywatny pediatra, bo dziecko ma gorączkę w weekend, czy wiedzą, że z dziećmi chodzi się do specjalistów – a pedagog, logopeda, alergolog, fizjoterapeuta liczą sobie od 150 zł do 400 zł za godzinę. Czy wiedzą, że ludzie pracujący na umowy cywilne, zlecenie, dzieło, B2B, nie wezmą L4 na chore dziecko i jeśli nie mają świętej babci ani urlopu – to muszą zapłacić niani. A niania to od 40 zł za godzinę. Ile to wyjdzie za tydzień choroby dziecka?

Pozostało jeszcze 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Złote karty Trumpa
Opinie Ekonomiczne
Wóz z końmi się utopił, potrzebny program przeciwpowodziowy. Ale i lokalny rozsądek
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Tabu nienaruszalności 800+ runęło
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Kolejny kraj kupi więcej polskich Piorunów?
Materiał Promocyjny
Potrzebne są pilne ustalenia z KOWR w sprawie dalszych losów dzierżawy gruntów
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Drastyczny koniec dywidendy pokoju, czyli powrót do normalności
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”