Reklama
Rozwiń

Piotr Mazurkiewicz: Addio, pomidory!

Kto nadal zechce jeść pomidory, rzodkiewki czy sałatę o każdej porze roku, również poza sezonem, za tę przyjemność zapłaci astronomiczną cenę.

Publikacja: 02.03.2023 03:00

Piotr Mazurkiewicz: Addio, pomidory!

Foto: Bloomberg

Określenie przednówek znamy zapewne głównie z literatury sprzed wieku opisującej dramatyczne realia egzystencji biednych ludzi na wsi. Był to pod względem zaopatrzenia w żywność najtrudniejszy okres w roku. Współcześnie oczywiście nie ma mowy o głodzie, niemniej w przypadku owoców czy warzyw mamy na przednówku do czynienia z poważnymi trudnościami. Towaru jest coraz mniej, ceny rosną i znikąd szansy na zmianę.

Choć bohaterowie „Chłopów” nie mieli pojęcia o nowalijkach ze szklarni, to ich pojawienie się nic nie zmieni. Uprawa pod szkłem jest coraz kosztowniejsza, można zatem przygotować się na kolejne szoki cenowe. Warzyw jest też po prostu mniej, ponieważ gorsza pogoda w Maroku czy Hiszpanii zmniejszyła zbiory.

Brytyjczycy są w stanie zapłacić każde pieniądze nawet za blade pseudopomidory, na które w tamtejszych sklepach obowiązują już teraz limity zakupów. Import z odległych krajów rolniczych, jak Chile, gdzie teraz trwają zbiory, nie jest rozwiązaniem, bo pomidory nie sposób przewozić na takie odległości. Poza tym cena byłaby astronomiczna, a konsumenci godzą się na taką tylko w przypadku produktów nie pierwszej potrzeby, jak winogrona czy borówki, sprowadzane właśnie z tego kraju. W przypadku pomidorów by to nie przeszło.

Czy można z tym walczyć? Organizacje zajmujące się promocją świadomej konsumpcji od dawna zwracają uwagę, że aby minimalizować negatywny wpływ upraw na środowisko, powinniśmy stawiać na produkty lokalne, gdy są one naturalnie dostępne. Więc pomidory latem, góra jesienią, choć niektórzy mogą pamiętać, jak dawniej, dzięki umiejętnemu przechowywaniu zielonych owoców odpowiednich odmian, niektórzy podawali je na stół nawet w listopadzie i grudniu, kiedy to pomidorów w sklepach nie było.

Oczywiście import nie zniknie, wiele osób nie wyobraża sobie życia bez bananów, cytrusów czy awokado. Także sałaty czy rzodkiewki, również zimą. Trzeba się jednak pogodzić z tym, że będzie to przyjemność kosztowna. I o ile z wielu produktów, których ceny przyprawiają o palpitacje serca, można zrezygnować, o tyle akurat w przypadku warzyw czy owoców trudno byłoby to zrobić. To zresztą niejedyna zmiana, jaką w naszych koszykach zakupowych wymusi rosnąca inflacja.

Czytaj więcej

Warzywa dla bogatych. Ceny w sklepach rosną horrendalnie

Określenie przednówek znamy zapewne głównie z literatury sprzed wieku opisującej dramatyczne realia egzystencji biednych ludzi na wsi. Był to pod względem zaopatrzenia w żywność najtrudniejszy okres w roku. Współcześnie oczywiście nie ma mowy o głodzie, niemniej w przypadku owoców czy warzyw mamy na przednówku do czynienia z poważnymi trudnościami. Towaru jest coraz mniej, ceny rosną i znikąd szansy na zmianę.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku