Skromne początki
Wspólnoty energetyczne stały się symbolem nowego europejskiego podejścia do wytwarzania energii – bardziej demokratycznego, obywatelskiego i sprawiedliwego. Jeszcze w latach 90. mało kto o nich słyszał.
– Na początku była nas dziesięcioro, mieściliśmy się przy jednym stole. Zaczęliśmy od młyna wodnego, który zaopatrywał w prąd całą wieś. Potem otworzyliśmy się również na energię wiatrową – wspomina Dirk Vansintjan, członek zarządu EcoPower.
Kamieniem milowym dla rozwoju spółdzielni EcoPower było nawiązanie współpracy z Eeklo. Miasto ogłosiło pionierski, jak na owe czasy, przetarg na zainstalowanie trzech turbin wiatrowych. Wiatraki miały zasilić lokalny stadion piłkarski. Jednym z warunków było jak największe zaangażowanie mieszkańców w projekt. EcoPower, jako jedyny podmiot startujący w przetargu, zaoferował 100-proc. uczestnictwo w projekcie lokalnej społeczności. Dla powodzenia inwestycji kluczowa była ścisła komunikacja i współpraca z mieszkańcami. Członkowie kooperatywy chodzili po domach, organizowali spotkania, pisali artykuły, namawiali. Projekt udało się dowieźć do szczęśliwego finału. Mieszkańcy im zaufali. Otworzyło to drogę do dalszych zielonych inwestycji w mieście.
Nie być więźniem geopolityki
Wysokie ceny energii spowodowały wzrost zainteresowania spółdzielniami energetycznymi w Europie Zachodniej. Chętnych było tak dużo, że wiele kooperatyw wstrzymało rekrutację. – Kiedy zaczął się kryzys energetyczny, niektórzy mniejsi dostawcy zbankrutowali, a ich klienci zaczęli szukać tanich alternatyw. W ciągu tygodnia lub dwóch mieliśmy 5 tysięcy nowych członków i musieliśmy „powiedzieć stop”, bo nie mogliśmy sprostać takiemu zapotrzebowaniu na energię – podkreśla Dirk Vansintjan, członek zarządu EcoPower.
Spółdzielnie energetyczne zaopatrują gospodarstwa domowe w energię zwykle po kosztach produkcji uzupełnionych opłatami sieciowymi oraz eksploatacyjnymi. Wychodzi to o połowę taniej niż na rynku. Choć pieniądze to bardzo istotny argument, to członkowie spółdzielni stawiają przed sobą o wiele ambitniejsze cele. – Nie obiecujemy, że zawsze będziemy najtańsi – podkreśla rzeczniczka Ecopower Margot Vingerhoedt w wypowiedzi dla agencji Reuters. Spółdzielnie energetyczne niosą ze sobą unikalną wartość dodaną. Jako inicjatywy obywatelskie ze swej natury powiązane są z lokalną społecznością. Wiele z nich powstaje dla wzmocnienia więzi społecznych lub poprawy standardu życia mieszkańców. – Nasza działalność to odpowiedź na potrójny kryzys: zmian klimatu, zależności geopolitycznej oraz ubóstwa energetycznego – dodaje Margot. Tani prąd wychodzi spółdzielniom niejako przy okazji. Ich priorytety to niezależność i solidarność, w przeciwieństwie do gigantów energetycznych, których głównym celem jest zysk.
Ważną zasadą spółdzielczości jest demokratyczne zarządzanie i równy udział. Każdy członek ma wpływ na rozwój spółdzielni oraz ceny wytworzonej energii. Tak też jest w EcoPower. Liczba miejsc w kooperatywie jest ograniczona. Spółdzielcy mogą kupić maksymalnie 20 udziałów po 250 euro za każdy, uzyskiwać dywidendy z nadwyżki sprzedaży i współdecydować, gdzie dalej inwestować. Pozwala to zachować demokratyczny charakter przedsięwzięcia. – To bardzo ważne, aby trzymać wszystko w swoich rękach – mówi Bernadette Vandercammen, cytowana wcześniej emerytka z Eeklo. – Dzięki spółdzielni takiej jak EcoPower masz coś do powiedzenia. To bardzo ważne, w przeciwnym razie jesteś więźniem geopolityki – dodaje.