Krzysztof Adam Kowalczyk: Kapitulacja RPP

Trudno uznać środową decyzja Rady Polityki Pieniężnej za sygnał determinacji w walce z inflacją.

Publikacja: 09.11.2022 20:05

Krzysztof Adam Kowalczyk: Kapitulacja RPP

Foto: Bloomberg

RPP pozostawiła stopy NBP bez zmian. Główna stopa (referencyjna) pozostanie na poziomie 6,75 proc., mimo że inflacja wzrosła w październiku do 17,9 proc. r/r, z 17,2 proc. we wrześniu. I przyspiesza. W odbiorze obywateli wstrzymanie podwyżek stóp drugi już miesiąc z rzędu wyglądać będzie na kapitulację. I utwierdzać przeświadczenie, że wpadliśmy w niekontrolowany poślizg inflacyjny.

Bank centralny ma wiele narzędzi, którymi może mitygować presję inflacyjną – zarówno tych twardych, jak stopy procentowe, jak i miękkich, które sprowadzają się do sterowania oczekiwaniami inflacyjnymi, kształtują skłonność (lub niechęć) konsumentów do akceptacji podwyżek cen, w tym przyspieszania zakupów „zanim wszystko zdrożeje”.

Czytaj więcej

NBP zostawia stopy bez zmian. Decyzja RPP po długim posiedzeniu z listopada

Mimo wcześniejszych wzrostów, stopy procentowe nadal są realnie – po uwzględnieniu inflacji –głęboko ujemne. I ten minus jest dwukrotnie głębszy niż we wrześniu 2021 r., tuż przed rozpoczęciem podwyżek stóp, kiedy to przy stopie referencyjnej 0,1 proc. inflacja wynosiła „tylko” 5,9 proc. r/r. Co ważne, stopy realne są na minusie już od około pięciu lat, podczas gdy wcześniej przez dwie dekady zwykle były dodatnie.

Czy dla zwiększenia skuteczności działań antyinflacyjnych należy je podnieść powyżej bieżącej stopy inflacji - jak straszą przeciwnicy zacieśniania polityki pieniężnej - aż do 20 proc.? Niekoniecznie. Nowa członkini RPP Joanna Tyrowicz, zaliczana do jastrzębiego skrzydła Rady, zwraca uwagę, że dla skutecznej walki z inflacją powinny być dodatnie, ale wobec oczekiwań inflacyjnych. Dlatego należy nie tylko wprowadzać podwyżki, ale i tak działać, by obniżać oczekiwania co do przyszłego kształtowania się cen. Wtedy potrzebny wzrost stóp będzie mniejszy.

Dlatego tak ważna jest konsekwencja i okazywanie – nie tylko w słowach, ale i czynach – determinacji całej Rady w wypełnianiu jej ustawowego mandatu (utrzymanie stabilnego poziomu cen). Najnowsza decyzja RPP tej determinacji nie pokazuje. Co więcej, opublikowane jeszcze przed standardowym komunikatem jej stanowisko wobec listu otwartego byłych prezesów NBP i byłych członków RPP wskazuje na głęboki podział w Radzie i niechęć do jego zasypania: zawiera kolejną reprymendę wobec wybranych przez Senat aktualnych jej członków, którzy chcą bardziej zdecydowanej walki z inflacją.

Dlatego z niepokojem będę czekał na czwartkową konferencję prezesa NBP. Z komunikatu po posiedzeniu Rady wynika, że oczekuje ona, iż rysujące się spowolnienie gospodarcze przyhamuje wzrost cen. Ta znana od ponad roku mantra, że inflacja spadnie sama z siebie, się nie sprawdza. Jak w takiej sytuacji przekonać obywateli, że bank centralny robi wszystko, by ugasić pożar?

Zmiana w działaniach i przekazie banku centralnego jest niezbędna tym bardziej, że dotychczasowe działania rządu są proinflacyjne. Transfery mające rekompensować zwyżki cen – a to węgla, a to innych paliw – szeroko rozdawane jak leci, bez kryterium dochodowego, przyczyniają się do utrwalenia zwyżek cen. A zbliżające się wybory rodzą obawy o kontynuowanie tej polityki „helicopter money”. Ostatnie sygnały dochodzące z kręgów władzy mówią co prawda, że dotarło tam, iż zasoby finansowe państwa nie są nieograniczone., ale czy to zmieni proinflacyjny wektor działań rządu?

Policy mix polityk fiskalnej i pieniężnej powinien jednoznacznie dążyć w kierunku dezinflacji. Inaczej przy słabnącej aktywności gospodarczej wylądujemy na lotnisku pt. stagflacja: z zerowym wzrostem PKB (a możliwe, że z recesją) i dwucyfrowym wzrostem cen. Z pułapki stagflacji trudno się będzie wyrwać, bo działania antyrecesyjne będą dodawać paliwa inflacji, a antyinflacyjne – pogłębiać stagnację. Dlatego obecna kapitulacja RPP jest tak groźna.

RPP pozostawiła stopy NBP bez zmian. Główna stopa (referencyjna) pozostanie na poziomie 6,75 proc., mimo że inflacja wzrosła w październiku do 17,9 proc. r/r, z 17,2 proc. we wrześniu. I przyspiesza. W odbiorze obywateli wstrzymanie podwyżek stóp drugi już miesiąc z rzędu wyglądać będzie na kapitulację. I utwierdzać przeświadczenie, że wpadliśmy w niekontrolowany poślizg inflacyjny.

Bank centralny ma wiele narzędzi, którymi może mitygować presję inflacyjną – zarówno tych twardych, jak stopy procentowe, jak i miękkich, które sprowadzają się do sterowania oczekiwaniami inflacyjnymi, kształtują skłonność (lub niechęć) konsumentów do akceptacji podwyżek cen, w tym przyspieszania zakupów „zanim wszystko zdrożeje”.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację