„Gdybyśmy – jak tu panowie mnie zachęcają – chcieli tę inflację zdusić, to tak naprawdę zafundowalibyśmy obywatelom i gospodarce twarde, a nie miękkie lądowanie” – oświadczyła pani minister finansów Magdalena Rzeczkowska w środowej rozmowie na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”. Jeśli ktoś miał złudzenia, że rząd w obliczu 15,5-proc. wzrostu cen, najwyższego od 1997 r., przestanie dolewać oliwy do ognia inflacji, ten wywiad wyprowadza go z błędu.
Rząd właśnie przyjął projekt ustawy o 3 tys. zł deputatu węglowego dla każdego, kto tylko zgłosi, że ogrzewa się węglem. Nie będzie żadnych warunków dochodowych. Wystarczy wpis do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Nie trzeba nawet wydawać tych pieniędzy na zakup węgla. Koszt? W sumie 11,5 mld zł – to w przybliżeniu tyle, ile kosztuje nas 14. emerytura czy wypłata 500+ przez cztery miesiące.
Czytaj więcej
Rząd zaproponuje zmiany w dodatku węglowym. Teraz ma on być skierowany do obywatela i ma wynieść 3 000 złotych. Będzie on przyznawany jednorazowo. Poprzedni system wsparcia, oparty o cenę maksymalną dla węgla odejdzie do historii, zanim wszedł w ogóle w życie.
Skąd te gigantyczne pieniądze na kolejne „helicopter money” ochoczo rozrzucane nad Polską? Znajdą się. Ot tak, po prostu. „Rola minister finansów jest poszukiwanie środków na ewentualne proponowane rozwiązania i tutaj takie środki po prostu znajdziemy” – oświadczyła pani minister w rozmowie z „GDP”.
Wyraźnie widać, że rządzący wcale nie zamierzają ułatwiać zadania Radzie Polityki Pieniężnej, która od jesieni ub.r. już 10-krotnie wprowadzała kolejne podwyżki stóp procentowych. Proinflacyjne miliardy na deputat węglowy czy 14. emerytura to nie wszystko. 29 lipca wejdą w życie wakacje kredytowe, z których będzie mógł skorzystać każdy, kto spłaca hipotekę złotową – bez żadnego warunku dochodowego.