Wstrząsnęła mną opublikowana w „Rzeczpospolitej" opinia prof. Grzegorza W. Kołodki, ekonomisty, byłego wicepremiera i ministra finansów („Miejsce w szeregu", 17 października 2018 r.). W mojej ocenie profesor zamieścił w jednym artykule wzajemnie wykluczające się stanowiska.
Grzegorz W. Kołodko w swoim artykule zachwyca się owocami polskiej transformacji, np. wysokim wzrostem Polski w ciągu ostatnich lat w rankingu HDI, czyli wskaźnika rozwoju społecznego, który łączy dochód na głowę, oczekiwaną długość życia oraz dostępność edukacji. Dlatego nie rozumiem, jak godzi to z ostrą krytyką polskiej transformacji, której zawdzięczamy ten cywilizacyjny skok? To tak jakby oceniać wyniki sportowca, a pominąć wyrzeczenia, które musiał poczynić, by uzyskać taką formę.
Spór o terapię...
W wyrażaniu opinii istotna jest logika i argumenty. Niektórzy mają jednak tendencję do stosowania pewnych chwytów w prowadzeniu sporów, np. poprzez odbieganie od meritum sprawy i odwoływanie się do emocji.
Lansowane przez prof. Kołodkę pojęcie „szoku bez terapii" w kontekście transformacji jest nie tylko niejasnym i emocjonalnym sformułowaniem, ale także nieprawdziwe empirycznie. Ów „szok", czy też „terapia", zaowocował najkrótszą recesją, a także drugą z najpłytszych, jeśli mierzyć ją spadkiem dochodu realnego wśród wszystkich krajach postsocjalistycznych. Przez niemal 30 lat byliśmy najszybciej rozwijającą się gospodarką regionu. Jeśli to dla Grzegorza W. Kołodki jest „szokiem bez terapii", to ciekaw jestem, jak oceni transformację Ukrainy, Węgier, Białorusi czy innych krajów postsocjalistycznych, w których w przeciwieństwie do Polski spadek PKB był większy, recesja dłuższa, a długookresowy wzrost gospodarczy wolniejszy.
...i liberalizm
Innym zabiegiem prof. Kołodki jest tworzenie epitetów pozbawionych wartości intelektualnej, jak np. „bękart neoliberalizmu", którym – jak twierdzi – jest dzisiejszy nacjonalizm. W ten emocjonalny sposób można zohydzić niemal każde zjawisko. Wobec takiego rozumowania UE może zostać nazwana „parobkiem neodemokracji". Ale czy taki sposób prowadzenia dyskusji sprzyja intelektualnej płodności czy tylko językowym wymysłom?