Pierwszy okres rozliczeniowy działalności sieci szpitali, a zarazem ostatni kwartał 2017 r., to nie tylko test nowego, ryczałtowego systemu finansowania służby zdrowia, ale przede wszystkim podstawa wyliczenia ryczałtu na kolejny okres. Zgodnie ze skomplikowanym algorytmem jego obliczania, tylko placówki, które wykorzystały od 98 do 100 proc. środków, mają szansę na taką samą pulę pieniędzy. Wykonanie mniejszej lub większej liczby świadczeń sprawia, że szpital traci.
Według informacji „Rzeczpospolitej" ryczałtu w sposób optymalny nie wykonało od 25 do 30 proc. Dokładne dane znane będą na przełomie marca i kwietnia, kiedy Narodowy Fundusz Zdrowia zakończy rozliczenie ostatniego kwartału 2017 r.
Różne powody
– Kłopoty mają głównie szpitale wojewódzkie i powiatowe, szczególnie na Mazowszu, Śląsku i Podlasiu – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich.
Ale podobne sygnały dochodzą także z Podkarpacia i Dolnego Śląska. Dla chorych oznacza to jedno – trudniejszy dostęp do leczenia.
Skąd takie problemy z wykonaniem ryczałtu, który był ustalany na podstawie świadczeń wykonanych i sprawozdanych w 2015 r. z cennika z 2017 r.? Zdaniem ekspertów główną przyczyną jest dysproporcja środków przyznanych placówkom. Najmniejsze szpitale powiatowe, a więc najbardziej podstawowe, składające się z oddziałów internistycznego, chirurgicznego czy ginekologiczno-położniczego, dostały zbyt dużo w stosunku do potrzeb, a wojewódzkie i wysokospecjalistyczne – zbyt mało.