Niewesoły jest obraz, jaki wyłania się z raportu ekspertów, który trafił do premiera Morawieckiego. Pokazuje, jak pomysł zapewnienia dachu nad głową młodym ludziom w miejscowościach, w których mieszkań brakuje, albo tym, którzy nie mają zdolności kredytowej, nie wyszedł poza etap wyborczych obietnic, kiedy to premier Beata Szydło przedstawiła Mieszkanie+ jako nowy program społeczny rządu. Potem informowano nas, że: podpisano tyle a tyle listów intencyjnych, wbito łopaty pod budowę pierwszych, a potem kolejnych mieszkań w różnych częściach kraju, przygotowano i uchwalono kolejne przepisy, które spowodują, że program odpali jak rakieta. W tym całym maratonie propagandowym odbyła się nawet ogólnopolska konferencja na Stadionie Narodowym. Czyli dużo szumu, wiatru i na koniec wielkie nic.
Czytaj także: Mieszkaniowa klapa plus - rządowy program nie działa
Sam kibicowałem programowi. Jestem z tych, którzy zdobycie własnego dachu nad głową uważają za priorytet. Mnie się udało, ale jestem jednym z niewielu szczęściarzy. Dlatego rozumiem, że dużo młodych ludzi chciało uwierzyć w mieszkaniowe pomysły „dobrej zmiany". Od tych, którzy sprzyjali PiS, słyszeliśmy tylko, że wszystko idzie świetnie. Z przeciwnej strony – że na pewno się nie uda. Jej koronny argument brzmiał: jak PiS i plus, to nic z tego nie będzie.
Jedni propagandową papką zamazywali niewygodną dla rządzących rzeczywistość, drugim zabrakło dociekliwości, żeby obnażyć plajtę rządowego programu.
Czytaj także: Mieszkanie+ legło w gruzach