Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uwzględnił skargę spółki na wojewódzkiego konserwatora zabytków. Zgodził się, że konserwator dopuścił się bezczynności i przewlekłości w sprawie wydania pozwolenia na prowadzenie badań archeologicznych. Jednak z uwagi m.in. na pandemiczne okoliczności uznał, że nie miały one miejsca z rażącym naruszeniem prawa. Nie zastosował też grzywny.
W sprawie chodziło o formalności związane z budową parkingu. W marcu 2019 r. kontrahent spółki na jej prośbę wniósł o wydanie decyzji o pozwoleniu na prowadzenie ratowniczych badań archeologicznych. Było to niezbędne do wykonania przez spółkę jako inwestora i partnera prywatnego oraz generalnego wykonawcę budowy parkingu kubaturowego. Inwestycja była realizowana w formule partnerstwa publiczno-prawnego. Partnerem publicznym miało być miasto.
W grudniu 2019 r. konserwator odmówił udzielenia pozwolenia, ale w kwietniu 2020 r. jego decyzja została uchylona przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Zniecierpliwieni partnerzy oczekiwali szybkiego załatwienia sprawy, ale się nie doczekali. Mijały kolejne miesiące i pomimo kolejnych ponagleń pozwolenia nie było. Cierpliwość spółki skończyła się w październiku 2020 r. W skardze do WSA przekonywała, że konserwator dopuścił się przewlekłego prowadzenia postępowania, które miało charakter rażącego naruszenia prawa. Żądała też przyznania 25 tys. zł. W ocenie spółki organ konserwatorski jedynie symulował dokonanie rozstrzygnięcia sprawy, a w uzasadnieniu decyzji przedstawił tylko swój personalny i negatywny stosunek do całego zamierzenia inwestycyjnego.
Firma podkreślała, że jako partner prywatny inwestycji prowadzonej w formule partnerstwa publiczno-prywatnego nie może rozpocząć budowy obiektu. Perspektywa pobierania korzyści z wybudowanego parkingu się oddala. Tymczasem ona i jej spółka matka cały czas ponoszą koszty utrzymania biura i personelu, czyli każdego dnia doznają wymiernej szkody.