Rada Polityki Pieniężnej konsekwentnie podnosi stopy procentowe. Po ostatniej, piątej z rzędu podwyżce, która miała miejsce w lutym, główna stopa referencyjna NBP wynosi 2,75 proc. A najprawdopodobniej to nie koniec.
– RPP podwyżkami stóp procentowych chce zdusić rosnącą inflację. Niestety, nie jest to dobre rozwiązanie – ocenia Tomasz Błeszyński, doradca na rynku nieruchomości. – Spodziewam się, że w tej sytuacji cześć klientów już na dobre zrezygnuje z zakupu mieszkań m.in. ze względu na pogarszającą się zdolność kredytową i wyższe raty kredytów. Zamiast kupować nieruchomości na coraz to droższe kredyty, klienci zaczną je wynajmować, co ucieszy fundusze inwestujące w segment PRS (private rented sector – najem instytucjonalny – red.) – przewiduje.
Mniej metrów
O radykalnym ograniczeniu zdolności kredytowej klientów wskutek cyklu podwyżek stóp procentowych mówi także Paweł Grabowski z trójmiejskiej agencji BIG Property.
– Ci, którzy dziś planują zakup mieszkania, posiłkując się kredytem, mogą liczyć na kwotę średnio o jedną trzecią niższą niż przed rokiem. A mieliśmy też klientów, którym zdolność kredytowa spadła o dwie trzecie – mówi Paweł Grabowski. – Oznacza to, że klienci często będą zmuszeni kupić albo mniejsze mieszkanie, albo mieszkanie bardziej oddalone od centrum, gdzie ceny są niższe. Z kolei klienci, którzy nie zakładali podwyżki rat kredytów o 50 proc. wyższych niż w momencie zaciągania kredytu, mogą mieć teraz problemy z ich spłatą. Tym bardziej że prognozy przewidują dalsze mocne wzrosty stóp procentowych. Uderzy to przede wszystkim w segment popularny, gdzie mieszkania kupują klienci o niższej zdolności kredytowej – dodaje.
Ekspert BIG Property nie ma wątpliwości, że obniżenie zdolności kredytowej uniemożliwi wielu klientom nabycie wymarzonego mieszkania. – Mogą w ogóle zrezygnować z zakupu, jeśli lokal nie spełniałby oczekiwań. W tej sytuacji alternatywą będzie najem – potwierdza Paweł Grabowski.