A z pewnością będzie ich więcej po niedawnym wyroku TSUE, ocenianym przez większość prawników jako korzystny dla frankowiczów. Czy będą szybsze?
Pokazuje to czwartkowa rozprawa w sprawie Edyty K., frankowiczki, która żąda sądowego ustalenia, że jej umowa kredytu indeksowanego do CHF jest nieważna, w efekcie zasądzenia jej od mBanku 123 tys. zł ewentualnie zasądzenia 43 tys. zł zapłaconych jako ubezpieczenie niskiego wkładu własnego. Zarzuca ona mBankowi zastosowanie w jej przypadku (oczywiście podobnych spraw jest więcej) wielu klauzul abuzywnych, najogólniej mówiąc, niewskazujących precyzyjnego algorytmu ustalania wysokości zadłużenia, a więc i kolejnych spłat.
Czytaj także: Ile może kosztować proces o kredyt frankowy
Sąd Okręgowy w Warszawie szybko, bo po pięciu miesiącach od złożenia pozwu, wyznaczył rozprawę, na którą wezwał zgłoszonych na świadków przez prawniczki powódki adwokatki Annę Wolną-Srokę i Dominikę Helios dwóch wysokich rangą ówczesnych bankowców, w tym Sławomira Lachowskiego, najpierw wiceprezesa, a od grudnia 2004 r. do 26 maja 2008 r. prezesa mBanku. Mają oni zeznawać m.in. na okoliczność przyczyn wprowadzenia do oferty banku takich kredytów; czynników ryzyka już wtedy zidentyfikowanych oraz zakresu informacji, jakie miały być przekazywane klientom przed zawarciem umowy.
Świadkowie jednak nie stawili się. Wprawdzie wezwanie do byłego prezesa odebrał jego domownik, ale świadek przebywa w USA i pełnomocnik banku mec. Krzysztof Gajewski wniósł, by mógł on złożyć zeznania na piśmie, gdyż taką możliwość dopuściła przed dwoma tygodniami nowela procedury cywilnej.