Będzie skuteczny, mało toksyczny i podawany doustnie – obiecują wynalazcy. Co prawda badania kliniczne z udziałem ludzi rozpoczną się dopiero za półtora roku, ale naukowcy są dobrej myśli. – To jedno z najbardziej znaczących odkryć w ostatnich latach w dziedzinie walki z zaniedbanymi chorobami – uważa prof. Paul Wyatt, dyrektor programu badawczego ds. chorób tropikalnych przy brytyjskim Uniwersytecie Dundee. Autorami sukcesu są uczeni z tej uczelni współpracujący z naukowcami z Uniwersytetu York oraz z Konsorcjum Genomiki Strukturalnej w Toronto. O ich pracy pisze „Nature”.
Śpiączka afrykańska jest groźną chorobą wywoływaną przez pasożyta z rodziny świdrowców. Przenosi ją mucha tse-tse. U chorego może dojść do zapalenia opon mózgowych, śpiączki, a nawet śmierci. Leczenie, szczególnie drugiego stadium infekcji, nie jest proste. Jeden z używanych w tym celu środków (eflornityna) dużo kosztuje. Nie mówiąc o tym, że jego podawanie wymaga dłuższego pobytu w szpitalu. Warunki te trudno spełnić biednym mieszkańcom Afryki równikowej, którzy głównie padają ofiarą świdrowców.
Z kolei drugi lek (melarsoprol) zawiera trujący arsen. Jego podawanie u co 20. pacjenta kończy się tragicznie. Jakby tego było mało, pojawiło się ostatnio więcej doniesień o niepowodzeniach związanych z zażywaniem obu środków. W związku z tym istnieje zagrożenie, że wkrótce nie będzie skutecznej metody walki z chorobą.
Działanie nowego preparatu opiera się na cząsteczce, która ma moc zabijania pasożytów. Udaje się to przez zakłócenie aktywności jednego z enzymów, kluczowego dla przetrwania świdrowców. Naukowcy zdobyli dowody, że potencjalny lek będzie skuteczny w terapii pierwszego, lżejszego stadium choroby. Pod naciskiem Światowej Organizacji Zdrowia, która obawia się braku narzędzi do leczenia drugiego stadium, mają sprawdzić, czy będzie przydatny również w tym celu.
To prawdopodobnie największe osiągnięcie Drug Discovery Unit, jednostki stworzonej przy Uniwersytecie Dundee do prowadzenia badań nad lekami dla biednych społeczeństw.