Jeśli gdziekolwiek robić rewolucję, posiłkując się operą, to tylko w La Monnaie. To przecież z tego teatru prawie 200 lat temu na plac w Brukseli wyszła rozentuzjazmowana publiczność po spektaklu „Niemej z Portici” i była to iskra, która roznieciła ogień w Europie 1830 roku i doprowadziła też do powstania państwa belgijskiego.
Tym razem rewolucyjnego buntu na pewno nie będzie, ale spektakl, a właściwie niemal serial teatralny prezentowany w dwóch oddzielnych wieczorach, to ważna wypowiedź artystyczna dowodząca, że klasyczna opera może dotykać fundamentalnych spraw współczesnego świata. Pokazał to reżyser Krystian Lada, którego europejska kariera coraz dynamiczniej się rozwija.