Uderzenie cyberprzestępców w CD Projekt to kolejny incydent tego typu w branży gier wideo. Studia i platformy gamingowe stały się atrakcyjnym celem ze względu na dynamicznie rosnące przychody i coraz szersze grono fanów.
– Tam, gdzie są cenne dane i pieniądze, tam kierowane są ataki. Deweloperzy gier od wielu lat są w kręgu zainteresowań grup hakerskich. Cyberprzestępcy zwykle celują w dane osobowe i numery kart płatniczych użytkowników, które później mogą odsprzedać na czarnym rynku – mówi nam Wojciech Głażewski, dyrektor Check Point.
Jak podkreśla, pierwsze informacje dotyczące ataku na CD Projekt wskazują, że celem były kody źródłowe gier, dane finansowe i dokumenty wewnętrzne spółki, więc gracze powinni czuć się raczej bezpieczni.
Czytaj także: Adam Kiciński, prezes CD Projektu: Nie doszło do wycieku danych graczy
Nie dziwi go to, że twórca „Cyberpunka 2077" padł ofiarą ataku ransomware (szyfrowanie danych i żądanie okupu), bo wcześniej nie ustrzegł się tego choćby francuski Ubisoft, producent „Watch Dogs: Legion". Na liście poszkodowanych w ostatnich miesiącach są też niemiecki Crytek (twórca hitu „Far Cry") czy amerykański WildWorks (stoi np. za tytułem „Pac-Man Rally").