Katyń 1940. Ostatni list - recenzja

„Nie szukajcie na tej płycie przebojów. Szukajcie prawdy. Wszystko już było, świat jest powtarzalny. Patrząc wstecz, możecie uratować swą przyszłość… ” – tak Lech Makowiecki, autor i wykonawca piosenek, pisze we wstępie zamieszczonym na okładce krążka

Publikacja: 08.12.2010 04:35

Katyń 1940. Ostatni list - recenzja

Foto: Rzeczpospolita

I rzeczywiście tak jest. Na płycie nie ma nic nowego. Ballady opowiadają o historii, którą znamy chociażby ze szkolnych podręczników.

Jednak ludzkie dramaty opowiedziane słowami piosenki poruszają, skłaniają do zastanowienia nad losem tych, którzy „walczyli za kraj w potrzebie”. Skąd pomysł na płytę? Jak twierdzi Makowiecki, tragedia smoleńska przypomniała nam o tradycyjnych wartościach. I dlatego postanowił opróżnić zakurzone szuflady, a z nich wyciągnął zestaw piosenek przypominających o patriotyzmie, wojnie, Katyniu. Postanowił o tym zaśpiewać, bo – jak uznał – w jego wieku nie wypada już śpiewać o głupotach.

Na tej płycie na szczególną uwagę zasługuje piosenka „Katyń 1940 (ostatni list)”. Ballada jest listem żołnierza, który pisze do rodziny tuż przed śmiercią. „Skreślam dziś do ciebie kilka słów. Chociaż wiem nie dojdą pewnie znów. Piszę stąd do ciebie ten ostatni raz żegnaj już kochanie na mnie czas (…) Synek pewnie urósł za mnie przytul go. Teraz jeszcze trudniej odejść stąd (…)”.

Te słowa poruszyły wielu słuchaczy oraz internautów (utwór jest dostępny na YouTube). Jeden z nich pisze: „Naprawdę poruszające. Czuję zawsze głęboki podziw i szacunek dla twórców, którzy potrafią wywołać u mnie »gęsią skórkę«, nie używając werbli i fanfar i gromko brzmiących frazesów. Oszczędna muzyka (niedokończone frazy, dźwięki domyślne, cicho brzmiące instrumenty akustyczne lub nietypowe itp.) i zwyczajne (lecz nie proste!) słowa opowiadające niezwykłe historie trafiają mnie najgłębiej”.

Podobnych słów uznania Lech Makowiecki dostał więcej, co – jak sam pisze – „daje nadzieję, że to przesłanie nie trafia w próżnię”.

[ramka]

[b]Katyń 1940. Ostatni List. Ballady Lecha makowieckiego[/b]

[i]Autorska Agencja Artystyczna ZAYAZD 2010[/i][/ramka]

I rzeczywiście tak jest. Na płycie nie ma nic nowego. Ballady opowiadają o historii, którą znamy chociażby ze szkolnych podręczników.

Jednak ludzkie dramaty opowiedziane słowami piosenki poruszają, skłaniają do zastanowienia nad losem tych, którzy „walczyli za kraj w potrzebie”. Skąd pomysł na płytę? Jak twierdzi Makowiecki, tragedia smoleńska przypomniała nam o tradycyjnych wartościach. I dlatego postanowił opróżnić zakurzone szuflady, a z nich wyciągnął zestaw piosenek przypominających o patriotyzmie, wojnie, Katyniu. Postanowił o tym zaśpiewać, bo – jak uznał – w jego wieku nie wypada już śpiewać o głupotach.

Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Literatura
Zmarł laureat Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa
Literatura
Zamek Sarny. Czy zabytek i flagowe miejsce festiwalu Olgi Tokarczuk zaleją Wody Polskie?