Narodziny buntownika bez powodu

Wydany dokładnie 60 lat temu, 16 lipca 1951 roku, „Buszujący w zbożu" wprawił purytańską Amerykę w nie lada osłupienie.

Publikacja: 16.07.2011 00:28

Rewolucja obyczajowa miała wybuchnąć dopiero za kilkanaście lat, Amerykanie nie przywykli jeszcze do bohaterów, którzy kontestują normy społeczne. Autorowi powieści J.D. Salingerowi zarzucano, że nakłania młodzież do picia alkoholu, zachwala rozwiązłość, niszczy wartości rodzinne, bluźni.

Jak się okazało, krytycy mieli podstawy do obaw, bo postać bohatera książki, Holdena Caufielda, stała się dla kolejnych pokoleń nastolatków wzorem buntownika. Wyrzucony z prywatnej szkoły średniej Caufield wraca do rodzinnego Nowego Jorku, po którym snuje się przez kilka dni, spędzając czas z przypadkowo poznanymi ludźmi. Chodzi do nocnych klubów, rozmawia z turystkami, zakonnicami, prostytutką. Czuje się w amerykańskim społeczeństwie wyobcowany, razi go wszechobecna kultura masowa, większość napotkanych ludzi ma za fałszywych i gnuśnych snobów. Buntuje się bez wyraźnego powodu i bez celu, ale nie jest to bunt destrukcyjny. Wszechobecny cynizm i nieznośna pustka życia skłaniają Caulfielda raczej do snucia planów całkowitego wycofania się ze społeczeństwa.

Choć krytycy mieli problem z powieścią Salingera, to postać „buntownika bez powodu" na trwałe wpisała się w popkulturę, zainspirowała twórców filmu o tym tytule z niezapomnianą rolą Jamesa Deana.

Nieoczekiwanie tragicznym aspektem powieści stał się jej wpływ na Marka D. Chapmana, zabójcy Johna Lennona. Chapman był chorobliwie zafascynowany książką. W dniu zabójstwa miał ją przy sobie, a po zamordowaniu Lennona czytał ją, siedząc na chodniku – czekał na przyjazd policji.

Sam J.D. Salinger, przytłoczony popularnością książki, niedługo po jej publikacji zaszył się na prowincji, gdzie żył aż do śmierci w zeszłym roku. Niewiele wiadomo, co robił pod koniec życia poza tym, że najpierw zafascynował go buddyzm, a potem hinduizm. Nie chciał objaśniać swojego dzieła i mimo licznych próśb nigdy nie zgodził się na sfilmowanie go.

„Buszujący w zbożu" nie przestaje fascynować. Co roku na całym świecie sprzedaje się ćwierć miliona egzemplarzy tej książki.

Rewolucja obyczajowa miała wybuchnąć dopiero za kilkanaście lat, Amerykanie nie przywykli jeszcze do bohaterów, którzy kontestują normy społeczne. Autorowi powieści J.D. Salingerowi zarzucano, że nakłania młodzież do picia alkoholu, zachwala rozwiązłość, niszczy wartości rodzinne, bluźni.

Jak się okazało, krytycy mieli podstawy do obaw, bo postać bohatera książki, Holdena Caufielda, stała się dla kolejnych pokoleń nastolatków wzorem buntownika. Wyrzucony z prywatnej szkoły średniej Caufield wraca do rodzinnego Nowego Jorku, po którym snuje się przez kilka dni, spędzając czas z przypadkowo poznanymi ludźmi. Chodzi do nocnych klubów, rozmawia z turystkami, zakonnicami, prostytutką. Czuje się w amerykańskim społeczeństwie wyobcowany, razi go wszechobecna kultura masowa, większość napotkanych ludzi ma za fałszywych i gnuśnych snobów. Buntuje się bez wyraźnego powodu i bez celu, ale nie jest to bunt destrukcyjny. Wszechobecny cynizm i nieznośna pustka życia skłaniają Caulfielda raczej do snucia planów całkowitego wycofania się ze społeczeństwa.

Literatura
Niezbyt przyjemne tajemnice rosyjskich imigrantów. Druga kadencja Busha i Trump
Literatura
Wojna w Ukrainie według Szczepana Twardocha: Żaden diament, sam popiół zostanie
Literatura
Tajemnica zamachu na prezydenta we Lwowie. Nagroda dla Grzegorza Gaudena
Literatura
Jak Einstein bronił Skłodowską-Curie przed „gadami" i „bredniami"
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Literatura
Kto według Sally Rooney należy do pokolenia bez wyjścia?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń