Na początku warto rozwiać wątpliwości i często powtarzane półprawdy, które przerodziły się w mity. Gdy mówimy o Bieszczadach w literaturze, na myśl przychodzą przede wszystkim dwa nazwiska: Edward Stachura oraz Marek Hłasko. Otóż jeden i drugi z Bieszczadami nie mieli zbyt wiele wspólnego. Słynna powieść Stachury „Siekierezada albo zima leśnych ludzi" rozgrywa się w lasach zachodniej Polski w okolicach Głogowa, a nie na bieszczadzkim wyrębie, jak przyjęło się sądzić. Sam Stachura, jak podają źródła i świadkowie, przyjechał w Bieszczady tylko raz w 1973 r. Jako wspomnienie jego pobytu w Cisnej stoi dziś w mieście drewniany zajazd pod wymowną nazwą „Siekierezada". W swoim dzienniku „Sted" o bieszczadzkich szlakach pisał z uznaniem: „Jest na co popatrzeć".