To straszna tragedia. W gdyńskim Teatrze Muzycznym ludzie płaczą. Wszyscy go wczoraj widzieliśmy. Jego film, który miał świetne recenzje podczas festiwalu w Toronto, także tutaj został świetnie przyjęty. To niewątpliwe jedna z najważniejszych propozycji w tym konkursie. Obraz znakomicie zrealizowany, niepokojący, rozliczający się w sposób niebanalny z przeszłością, z relacjami polsko-żydowskimi. Film o pamięci.
Marcin Wrona był człowiekiem, który we wszystko, co robił angażował się – jak sam mówił – „na 100 procent". Nosił w sobie drzazgi. Chłopak z Tarnowa, z rozbitej rodziny, jako osiemnastolatek całkowicie zerwał kontakt z ojcem. Zadzwonił do niego dopiero wówczas, gdy zaczął pracować nad filmem „Człowiek-magnes" o konflikcie między dorastającym synem i ojcem.