Rz: Rozmawiamy przy okazji dokumentu o panu „Koncert na dwoje", który w niedzielę zainagurował 58. Krakowski Festiwal Filmowy. Pańska przygoda z filmem ma długą historię...
Jerzy Maksymiuk: Tak, bo wiele lat temu chętnie angażowano mnie do pisania muzyki do filmów realizowanych na Chełmskiej. Polecił mnie tam mój przyjaciel Henryk Kuźniak, autor słynnej muzyki do „Vabanku". Spodobałem się. Lubił ze mną pracować Tadeusz Makarczyński, nobliwy ambasador Szwajcarii i filmowiec w jednej osobie, z którym przy filmach dokumentalnych pracowałem najwięcej. Najlepszą muzykę napisałem jednak do „Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha J. Hasa, może dlatego, że dał mi wolną rękę. Ale pewnego dnia podziękowałem za to zajęcie.