O godz. 8.10 spod ratusza na Białołęce wyruszył rajdowiec Maciej Wisławski – samochodem. Motocyklem jechał Mateusz Korobacz, II wicemistrz Polski w klasie superstock 600. Rowerem ruszył kolarz Jacek Bodyk, a Olga Apanasowicz wybrała komunikację miejską.
Na mecie pod Pałacem Kultury i Nauki pierwszy zameldował się rowerzysta. Dojazd zajął mu 33 minuty.
– Przyjemna trasa, prawie cały czas jechałem sobie wzdłuż Wisły. Dopiero po pokonaniu mostu Świętokrzyskiego musiałem pedałować między samochodami, bo w centrum brakuje jednak dróg dla rowerów – mówi Jacek Bodyk. – Rower jest bezkonkurencyjny, zwłaszcza że można też kupić taki ze wspomaganiem elektrycznym. I wtedy człowiek nie męczy się tak bardzo przed pracą.
Wielkim zaskoczeniem był krótki czas przejazdu samochodem. Czy to umiejętności rajdowe pozwoliły Wisławskiemu przyjechać z Białołęki do centrum w 36 minut? – Starałem się jechać zgodnie z przepisami. Choć nie byłem świętszy od papieża – mówi z uśmiechem. – Ten dzień był jakiś wyjątkowy, bo normalnie jedzie się o wiele dłużej.
Niespodzianką jest dopiero trzecie miejsce jadącego motocyklem Mateusza Korobacza. – Jestem z Poznania i nie znam dobrze miasta. Podjechałem pod złą stronę PKiN-u i później straciłem dużo czasu na szukanie miejsca do zawrócenia na Marszałkowskiej – tłumaczy.