Trzy gwiazdy spotkały się w lutym 2009 na scenie Rose Theater w nowojorskim Lincoln Center by złożyć hołd „jedynemu prawdziwemu geniuszowi show biznesu", jak określił Raya Charlesa Frank Sinatra. Najpierw ukazała się płyta DVD, teraz kompakt. Premiera jutro, 29 marca.
– Ray Charles był wspaniałym artystą – mówi Willie Nelson. W 1962 r. nagrał album „Modern Sounds in Country and Western Music". Zawierał niemal wszystkie klasyki muzyki country: „Bye Bye Love", „I Can't Stop Lovin' You" i inne, które wykonujemy do dziś. Tą jedną płytą zrobił dla muzyki country więcej niż ktokolwiek z nas, ponieważ swymi aranżacjami i interpretacjami otworzył ją dla milionów swoich fanów. I połączył nas w jedną rodzinę.
Występ w Lincoln Center miał charakter jam session. Wynton Marsalis wyszedł na scenę ze swoim zespołem złożonym z najlepszych muzyków Jazz at the Lincoln Center Orchestra. Kto widział ich na żywo na Torwarze w Warszawie w lipcu 2007 r. wie, że można po nich spodziewać się jazzu na najwyższym poziomie. W Nowym Jorku ton nadawał Willie Nelson ze swoją zdezelowaną gitarą śpiewający piosenki Raya Charlesa charakterystycznym, lekko rozedrganym głosem.
Żywą reakcję widowni wywoływało każde pojawienie się Norah Jones. – Z radością przyjęłam zaproszenie od Willego i Wyntona, choć nie miałam pojęcia, co będzie w programie - zwierza się wokalistka. Kiedy dowiedziałam się, że to „Tribute to Ray Charles", powiedziałam: świetnie, znam wszystkie jego piosenki. Uwielbiamy go i to nas łączy.
Na płycie znalazło się dwanaście utworów z repertuaru Raya, ale mimo aranżacji bliskich oryginalnym wersjom, Willie Nelson, Norah Jones i Wynton Marsalis nadali im własny charakter. To zasługa atmosfery radosnego muzykowania wybitnych artystów, którzy wiedzą, że nie trzeba wielu prób, żeby występ był udany.