Pieski żywot zwierząt

Ponad połowa schronisk w kraju jest przepełniona, a urzędnicy w niewielkim stopniu interesują się problemem bezpańskich psów i kotów – alarmuje NIK w najnowszym raporcie

Publikacja: 18.10.2011 11:00

Pieski żywot zwierząt

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Chociaż co roku jest gorzej, a bezpańskich czworonogów przybywa, to zaledwie co trzecia gmina w kraju realizuje program przeciwdziałania bezdomności zwierząt. Pozostałe nie podejmują odpowiednich działań – zauważa Izba.

- Dotychczas nie udało się wprowadzić skutecznych rozwiązań, które doprowadziłyby do zmniejszenia liczby bezdomnych psów i kotów i zapewniły im humanitarne traktowanie - mówi „Rz" prezes NIK Jacek Jezierski.

W schroniskach wciąż wiele zwierząt nie przeżywa, są uśmiercane, także w wyniku eutanazji. Dotyczy to średnio co czwartego przyjętego tu psa i co trzeciego kota. NIK największe zastrzeżenia ma do stanu sanitarnego schronisk i ich zatłoczenia. W ponad połowie tych, które zbadali inspektorzy zwierząt było więcej - nawet drugie tyle – niż miejsc.

Samorządy ograniczają swoje działania do minimum: płacą za wyłapywanie bezpańskich zwierząt i ich pobyt w schronisku. Usuwają skutek, a nie przyczynę problemu – twierdzą kontrolerzy. Chociaż gminy płacą schroniskom, to prawie połowa gmin nie określa wymagań, jakie powinny spełniać placówki. Tak samo jest z wyłapywaniem zwierząt. Jedna trzecia z gmin nie żąda żadnych zezwoleń od prowadzących taką działalność.

NIK ocenia, że urzędnicy płacą za „święty spokój": dają pieniądze, ale nie mówią, co chcą w zamian. Przez to zwierzętami wymagającymi pomocy zajmować się mogą ludzie do tego nieprzygotowani, lub nastawieni głównie na zyski.

Praktycznie poza kontrolą gmin są prywatne schroniska dla zwierząt, chociaż trafiają tam publiczne środki – wynika z raportu Izby. Urzędnicy nie wiedzą gdzie, w jakich warunkach i czy w ogóle dane zwierzę jest w schronisku. Nie wnikają np. w powody wysokiej śmiertelności. Placówkę w Bytomiu urzędnicy kontrolowali 53 razy w niecały rok, ale nawet nie wyjaśnili dlaczego śmiertelność zwierząt sięga tu 50 procent.

W schronisku w Starachowicach jedyną metodą ograniczenia bezdomności było interwencyjne wyłapywanie, i uśmiercanie zwierząt. Jak ustaliła NIK w badanym okresie wyłapano tam co najmniej 396 bezdomnych zwierzaków i prawie wszystkie zabito. Zdaniem kontrolerów nie było do tego racjonalnego uzasadnienia. Służby miejskie nie interesowały się przyczynami eutanazji, nie wnikały jak się to odbywa, ale bezkrytycznie akceptowały rachunki – za wyłapanie i utylizację zwierząt zapłaciły ponad 68,5 tys. zł. NIK zawiadomiła prokuraturę.

Jakie są plusy? Zwierzęta, które trafiają do schronisk mają tam lepsze warunki niż kilka lat temu, mniej jest też zgonów zwierząt, do czego przyczyniła się ich adopcja. Znaczące zwiększenie liczby adopcji zwierząt w ostatnim czasie możliwe było tylko dzięki ogromnemu i bezinteresownemu zaangażowaniu pracowników schronisk i wolontariuszy -p zauważa NIK. . W badanym okresie nowych opiekunów znalazło niemal 65 proc. zwierzaków dostarczonych do schronisk (to około 40 tys.).

Kontrolą  objęto 25 urzędów gmin z 10 województw, osiem powiatowych inspektoratów weterynarii i 21 schronisk dla zwierząt.

Chociaż co roku jest gorzej, a bezpańskich czworonogów przybywa, to zaledwie co trzecia gmina w kraju realizuje program przeciwdziałania bezdomności zwierząt. Pozostałe nie podejmują odpowiednich działań – zauważa Izba.

- Dotychczas nie udało się wprowadzić skutecznych rozwiązań, które doprowadziłyby do zmniejszenia liczby bezdomnych psów i kotów i zapewniły im humanitarne traktowanie - mówi „Rz" prezes NIK Jacek Jezierski.

Pozostało 86% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kraj
Konwencja PiS w Przysusze. Jarosław Kaczyński mówi o torturach i łamaniu konstytucji, o szaleńczych planach rządu
Kraj
Znaleziono szczątki ludzi na terenie byłego poligonu pod Łodzią
Kraj
Cisza wyborcza do kasacji? Senat zamówił opinię w MSWiA