Nawet na spotkaniu tak dystyngowanego grona jak Stowarzyszenie Miłośników Opery Krakowskiej musiała pani odpowiadać na pytania o powiększanie ust czy konflikt z Edytą Górniak. Nie denerwuje to pani?
Teraz już nie, zdążyłam się przyzwyczaić. Bo z jednej strony śpiewacy w Polsce nie są celebrytami, tabloidy nie interesują się naszym życiem, nie dostajemy lukratywnych kontraktów reklamowych. Ale z drugiej strony, jeśli już komuś z naszego grona uda się otrzeć o ten celebrycki światek, to wpada do grajdołka wypełnionego po brzegi cynizmem.
Ludzie są cyniczni?
Oczywiście, że tak. Nie jest przyjemnie słuchać takich rzeczy, ale niestety słyniemy w świecie ze swojego polskiego piekiełka i zawiści zawodowej. Nie potrafimy cieszyć się osiągnięciami rodaków. We wrześniu troje Polaków: Piotr Beczała, Aleksandra Kurzak i Mariusz Kwiecień zaśpiewa w spektaklu w Metropolitan Opera. Ale czy ktokolwiek w naszym kraju to zauważył? Nikt!
Mówi pani jak osoba, która doświadczyła tego polskiego piekiełka?