Od uchwalenia ustawy o Polskim Bonie Turystycznym mijają dwa lata. Codziennie polskie rodziny korzystają z niego, rezerwując wakacje z dziećmi, wysyłając je na kolonie i obozy lub na wycieczki szkolne. Bonu można użyć jeszcze do 30 września. Oprócz znaczenia społecznego, bon miał wspomóc powrót krajowych firm turystycznych do normalnej działalności po kryzysie wywołanym przez pandemię.
Czy spełnił swoje zadanie? Czy powinien nadal, a jeśli tak, to w jakiej formie, funkcjonować i przynosić korzyści polskiej turystyce? Swoimi przemyśleniami na ten temat podzielili się uczestnicy konferencji zorganizowanej przez redakcję „Rzeczpospolitej”, serwis Turystyka.rp.pl i Polską Organizację Turystyczną – przedstawiciele Ministerstwa Sportu i Turystyki, przedsiębiorcy i eksperci.
Zdaniem pomysłodawcy bonu, wiceministra sportu i turystyki Andrzeja Guta-Mostowego, bon okazał się „rewolucyjnym instrumentem, który dał polskim rodzinom środki na dodatkowy wypoczynek dla dzieci i wsparł branżę turystyczną”.
Z puli 4,4 mln bonów aktywowanych zostało 3,5 mln, czyli blisko 80 proc. Na koniec czerwca do płatności wykorzystano 82 proc. z nich, a do branży turystycznej wpłynęło ponad 2,3 mld zł.
Według wiceprezes POT Anny Salamończyk-Mochel trzeba się liczyć z tym, że część beneficjentów świadomie nie sięgnie po bon, jak np. grupa rodziców około 300 tysięcy dzieci, którzy mieszkają za granicą. Chcemy jednak dotrzeć do wszystkich, tak by nikt nie czuł się pominięty, a przedsiębiorcom dać możliwość przyjmowania płatności bonem i wygenerowania większych zysków dzięki niemu.