Pabianicki szpital uratowany

Dyrektorowi lecznicy udało się zmusić spółkę skupującą długi szpitali do zmiany niekorzystnej umowy. Zadłużenie szpitala wynosi 100 mln zł

Aktualizacja: 02.02.2009 05:16 Publikacja: 02.02.2009 01:42

Pabianicki szpital uratowany

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Szpital w Pabianicach pożyczył w 2006 r. pieniądze od firmy Electus, która spłaciła jego wierzycieli, a dług, w sumie 18 mln zł z odsetkami, rozłożyła na raty (opisaliśmy to w „Rz” 24 stycznia).

Ale placówka raty przestała spłacać, gdy lekarze zażądali podwyżek i je dostali. Wtedy Electus wymusił na szpitalu drugą umowę – długoterminowego finansowania zobowiązań wymagalnych. – Na lichwiarskich zasadach – mówi nowy dyrektor Witold Barszcz.

Szpital pożyczył 6,5 mln zł rozłożone na 180 rat po 35,8 tys. zł miesięcznie, a musiał dopłacać Electusowi co miesiąc 134 tys. zł „za przygotowanie, wdrożenie i obsługę” umowy.

Dyrektor Barszcz uznał ją za nielegalną i przez cztery miesiące negocjował z Electusem. W ubiegłym tygodniu udało mu się skłonić wierzyciela do odstąpienia od tej umowy i renegocjował pozostałe. – Nasz dług zmniejszył się o 18 mln zł – mówi „Rz” dyrektor.

„Porozumienie powinno zapewnić szpitalowi płynność finansową pozwalającą na funkcjonowanie i realizowanie zawartego z NFZ kontraktu” – napisał Electus w przesłanym „Rz” komunikacie.

Firma może liczyć na milion złotych miesięcznie, podczas gdy w 2008 r. nie dostała ani złotówki. – Gdybyśmy nie zmienili umów, wcześniej czy później szpital ogłosiłby bankructwo – dodaje Barszcz.

[wyimek]100 mln zł wynosi zadłużenie szpitala w Pabianicach[/wyimek]

Placówka chyba wychodzi z zapaści, bo także wierzyciele zgodzili się wstrzymać lub ograniczyć egzekucję komorniczą. – Mam nadzieję, że ostatni – ZUS, podpisze z nami umowę w poniedziałek i będę mógł wypłacić pracownikom pensje za grudzień – mówi Barszcz.

Zadłużenie szpitala wciąż wynosi jednak 100 mln zł. – Gdyby nie dług, szpitalne finanse bilansowałyby się – tłumaczy Adam Fronczak, wiceminister zdrowia. Dodaje, że ABW i CBA kontrolują, dlaczego szpital ma tak duże długi. – Sprawdzamy szczególnie umowę długoterminowego finansowania zobowiązań wymagalnych, która jest wybitnie niekorzystna – mówi Fronczak.

Mamy wpływ na rzeczywistość

Rada Legislacyjna
"Rzeczpospolitej"

ŚLEDŹ NAS

Również rzecznik praw obywatelskich postanowił po naszym tekście sprawdzić, czy przy podpisywaniu wysoko oprocentowanych umów nie jest łamane prawo.

Problem nie dotyczy tylko pabianickiego szpitala. W bardzo trudnej sytuacji finansowej jest przynajmniej kilkadziesiąt lecznic. Niektóre z nich, jak szpital w Legnicy, nie pożyczały pieniędzy od firm windykacyjnych. – Wolałam sama porozumiewać się z wierzycielami, niż mieć do czynienia z firmą wyspecjalizowaną w egzekwowaniu długów – tłumaczy Krystyna Barcik, dyrektor szpitala w Legnicy.

Dyrektorzy innych placówek przyznają, że pieniądze pożyczali. Odsetki proponowane przez firmy najbardziej zadłużonym sięgały 15 – 20 proc. rocznie. Jeszcze dotkliwsze są opłaty dodatkowe – to one okazały się prawie zabójcze dla Pabianic.

[ramka]Komornik może zapukać po 2,5 mld

Wszystkie zobowiązania służby zdrowia – jak szacuje Ministerstwo Zdrowia – wynoszą 10 miliardów złotych.

Natomiast zobowiązania wymagalne, czyli takie, które może egzekwować komornik, to 2,5 miliarda złotych.

Długi wymagalne spadły gwałtownie po wprowadzeniu w życie w 2006 roku ustawy restrukturyzacyjnej.

Żeby jednak na podstawie tamtej ustawy szpitale mogły otrzymać pomoc od państwa, musiały udowodnić, że wychodzą na prostą: mają płynność finansową i nie są obciążone przeterminowanymi długami, po które mógłby się do nich zwrócić komornik.

To właśnie wtedy wiele z nich zdecydowało się na zaciągnięcie kosztownych pożyczek od firm pożyczkowych, bo banki nie chciały im udzielać kredytów.

Wychodziły bowiem z założenia, że służba zdrowia jest płatnikiem niewiarygodnym.

Większość pożyczek szpitalom udzieliły trzy firmy, które kiedyś trudniły się głównie windykacją długów.

Są to Electus, Magellan i MW Trade.

[/ramka]

Szpital w Pabianicach pożyczył w 2006 r. pieniądze od firmy Electus, która spłaciła jego wierzycieli, a dług, w sumie 18 mln zł z odsetkami, rozłożyła na raty (opisaliśmy to w „Rz” 24 stycznia).

Ale placówka raty przestała spłacać, gdy lekarze zażądali podwyżek i je dostali. Wtedy Electus wymusił na szpitalu drugą umowę – długoterminowego finansowania zobowiązań wymagalnych. – Na lichwiarskich zasadach – mówi nowy dyrektor Witold Barszcz.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku