Specjalizowali się w porwaniach dla okupu, byli świetnie zorganizowani i żądali kwot sięgających miliona złotych. Przylgnęło do nich określenie „obcinacze palców", bo wysyłali rodzinom obcięte palce ich bliskich. Przez dekadę działający w taki sposób bandyci byli bezkarni. Teraz policjanci CBŚ i warszawscy prokuratorzy zdobyli obciążające ich dowody. Do aresztu trafiło 11 podejrzanych o porwania sprzed lat.
- Zarzuty udziału w kilku uprowadzeniach dla okupu i zabójstwach postawiliśmy łącznie 11 osobom. Wobec wszystkich sąd zastosował tymczasowy areszt, zgadzając się z naszą argumentacją zawartą we wnioskach - mówi Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Wśród osób, które teraz usłyszały zarzuty dotyczące uprowadzeń są tak znane postacie świata przestępczego jak Wojciech S. ps. Wojtas, uważany za szefa „obcinaczy" oraz jego wspólnik i zastępca Artur N. ps. Arczi. Jak mówią śledczy, to najważniejsi ludzie gangu mokotowskiego, którego odłam wyspecjalizował się w porwaniach dla okupu i traktował je jak żyłę złota.
Dochodziło do nich w latach 2003 - 2005 w Warszawie i okolicach, i jak przypuszczają śledczy, w ciągu tych kilku lat sprawcy mogli uprowadzić ponad 20 osób biorąc za ich uwolnienie co najmniej 7 mln zł. okupu. W istocie poszkodowanych może być więcej, bo przerażeni bezwzględnością bandytów, milczeli i nie zgłaszali sprawy policji.
Kim są ofiary porywaczy, za których uprowadzenie obecnie aresztowani mają zarzuty?