PiS przedstawił kolejny punkt obietnic wyborczych, czyli program „Lokalna półka” – obowiązek dla sklepów posiadania w swojej ofercie minimum 2/3 owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. Rządzący argumentują, że wzmocni to pozycję miejscowych producentów w łańcuchu dostaw żywności. W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, że podobne regulacje obowiązują we Włoszech. To prawada?
We Włoszech mamy od kilku miesięcy nowy rząd, też prawicowy. Premier Giorgia Meloni bardzo poważnie podchodzi do tego, co się dzieje we włoskich sklepach. Warto podkreślić chociażby, że zmieniono nazwę Ministerstwa Rolnictwa Żywności i Leśnictwa na Ministerstwo Rolnictwa Suwerenności Żywnościowej i Leśnictwa. Wracając do pytania, nie ma żadnego prawa, które nakazywałoby kupowanie sieciom czy jakimkolwiek sklepom produktów włoskich czy oficjalnie faworyzowało takie działania. Włosi są bardzo przywiązani do swojej żywności. „Made in Italy” jest dla nich podstawą. Jak wykazały badania przeprowadzane w maju, prawie 90 proc. Włochów uważa, że włoska żywność jest najlepsza i kupuje tylko krajowe produkty. To wielcy tradycjonaliści. Prawie połowa z nich co tydzień właściwie jada te same rzeczy.
Czytaj więcej
Program "Lokalna półka" to trzeci "konkret" prezentowany przez Prawo i Sprawiedliwość w ramach akcji prowadzonej od 4 września.
Czyli nie trzeba nikogo przymuszać do sprzedawania i kupowania lokalnych towarów?
Nie. Sami Włosi je wybierają. Często są tygodnie regionów, np. Kalabrii czy Sycylii. W supermarkecie jest po prostu napisane, że jest to produkt pochodzenia włoskiego, produkowany z zachowaniem norm ochrony środowiska. Włosi są na to bardzo wyczuleni. Badania pokazują, że dla prawie 2/3 Włochów bardzo ważna jest ochrona środowiska. Na przykład modna jest akcja produktów kupowanych na tzw. kilometrze zerowym, które są sprowadzane od najbliższego rolnika i jeśli dany sklep ma takie produkty, to się tym chwali. Ale nie jest to narzucone prawem. Jedyna rzecz, jaką Włosi chcą unormować, to obrót sztucznym mięsem. Chcą być pierwszym krajem na świecie, który zakaże jego produkcji i sprzedaży. Jest projekt ustawy, który zakłada duże kary, np. od 10 tys. euro aż do 10 proc. rocznego obrotu dla firm, które nie dostosują się do nowych regulacji. Dla ministra suwerenności żywnościowej to kwestia ochrony jakości produktów, kultury i tradycji. Z kolei prezes Coldiretti – największego stowarzyszenia wspierającego włoskie rolnictwo, mówi, że wprowadzenie takiego zakazu pomoże utrzymać narodową kulturę kulinarną.